Osobiste przemyślenia na najczęściej słyszane podejścia do chrześcijaństwa, które mnie załamują gdy je słyszę:
1. Nie chodzę na mszę, bo Kościół nie jest idealny
A gdyby był, to czy mógłbyś dołączyć? Czy byś się oburzył, że ,,fpuszczajom tylko elyty kurła''? Nikt z nas nie jest idealny, tak jak na siłownię chodzą nie tylko Adonisy. Już na Jezusa gadali, że w podejrzanymi typami się prowadzi: ,,Patrzcie kurła jakich ma ziomeczków! Byłego celnika, szuję jebaną najgorszego sortu, który teraz świętoszka zgrywa. Z przestępcami wpierdala obiadki, nie no super towarzystwo, pogratulować''. Osobiście słyszałem (i przecież to się na memach przewija), że somsiad do kościoła chodzi, a później starą i dzieciaki pizga. A jeśli ktoś idzie do lekarza, bierze np leki na wątrobę, a później wraca i chly jak pojebany to też lekarza o to obwinisz, czy debila który chly? Każdy z nas może korzystać z dobrodziejstw, które dzieją się na mszy, ale to nasza decyzja, czy je wprowadzimy w życie.
2. Jestem ateistą, żadna religia nie jest mi potrzebna do bycia dobrym człowiekiem.
Racja, ale zasady etyki są relatywne, zwłaszcza w naszych czasach. Wiem, że jesteś zupełnie odporny na reklamy i środki masowego przekazu, ale wyobraź sobie, że wychowujesz dziecko w liberalnych rejonach świata - twój syn uczy się od małego, że jeśli wziął do ręki lalkę to może czuje się dziewczynką i należy podać mu hormony wyniszczające zdrowie? Twoja córka od małego słucha, że wszyscy mężczyźni są okrutnymi gwałcicielami, a aborcja jest cool i modna, chuj z dzieciakiem, nie patrz jak wygląda w którym miesiącu, to zlepek komórek lol. Ludzie są bombardowani indoktrynacją z każdej strony. Do czego dążę - coś co było rozsądnym centrum 15 lat temu, teraz jest ,,literalnom mowom nienawiści'', a spierdolenie przesuwa się dalej. Ciężko jest się w tym połapać, z kolei chrześcijaństwo proponuje zasady, które są uniwersalne od 2000 lat: każdy jest równy (tak, wiem, oprucz mużynuf i lewakuf hyhyhy), każdy może wybierać dobro, a typ który stworzył to wszystko bardzo Cię kocha i chce dla Ciebie najlepiej (na tym świecie są Pryncpypałki). (N/t Starego Testamentu i zabijania innych plemion będzie może kiedy indziej)
3. Nie chodzę na mszę, bo kiedyś ksiądz powiedział coś co mnie wtedy oburzyło.
-idziemy po wódkę?
-nie chodzę do sklepów
-dlaczego nie?
-bo kiedyś sprzedawca powiedział, że krzywo jeżdże koszykiem
-gdzie, u nas?
-nie, 15 lat temu w moim rodzinnym mieście
-to nie chodż do tamtego sklepu, chodź do innego
-nie pójdę ty jebany zakupoholiku, tak uwielbiasz sklepy, a oni się z ciebie śmieją, ty głupi u nich kupujesz i jeszcze im płacisz, ja pierdolę jaki ciemnogród
W tych czasach masz kościół co parę kilometrów w każdą stronę (z wyjątkiem małych pipidówek, ale nie wierzę że nie dojedziesz do innej wsi na swoim komarku), więc możesz iść do innych księży niż ci bebe którzy skrzywdzili twoje serduszko. Albo że w jakiejś parafii ksiądz ruchał gosposię - celibat to tylko ich wybór, ale jeśli cię to mierzi, idź do innego kościoła. Oburzają cię złote ozdoby, bogate witraże i inny bling-bling? Szczerze to mnie też, wolę surowe kościoły, ale NAJCZĘŚCIEJ jest to ufundowane przez wiernych, którzy na ten konkretny cel zbierają pieniądze. Boli cię, że ,,Kościół tylko pierdoli o pomaganiu innym, a sam nic nie robi?'' O tym będzie kiedy indziej, dowiesz się w swoim czasie, spierdalaj.
Wierz sobie w co chcesz, lub nie wierz w ogóle, ale weź się ogarnij z tak debilnymi powodami. Zadawaj sobie trudne pytania, poczytaj, googluj siedząc na kiblu, wyjdź z bańki