Myślałem że może za bardzo dałem kompowi w pizde, grałem od 13 do 24, może do rana ostygnie, przejdzie samo. Cóż, nie przeszło, zasilacz pierdzi od razu po uruchomieniu, nawet po wyjęciu karty graficznej i odpięciu absolutnie wszystkiego. I teraz pytanie, myślicie że to oznaka że nie długo mogę mieć sylwestra na chacie? Bo nie wiem czy to oznaka uszkodzenia zasilacza, czy może też wyrobiły się cewki i dają taki dźwięk( podobno niegroźne) równie dobrze mogło coś się dostać do wentylatora i tam drapie o łopatke. Ogólnie zastanawiam się czy da rade jeszcze tydzień pociągnąć na tym aż kupię nowy zasilacz, czy lepiej nie ryzykować, bo jak jebnie to zabierze ze sobą na tamten świat płytę, kartę i resztę podzespołów. Kusi mnie też rozkręcić go, wyczyścić, też zobaczyć czy kondensatory są okej, czy coś nie wkręciło się w wentylator. Ale też boje się tego robić, bo jeden zły duch i Kaboom.
Specyfikacja:
Zasilacz Cooler Master Elite V4 500w
Mobo ASRock b450m hdv rev4.0
Procesor Ryzen 5 5600
Karta graficzna RX 6600 XT
Ram 2x8gb ddr4 3200Mhz
Co byście zrobili na moim miejscu, za złote rady sypie złote monety :D