Pamiętacie co robiliście 10 kwietnia gdy spadł tupolew?
Ja przespałem jak Jarek stan wojenny.
Ostro dzień wcześniej zabalowałem i zasnąłem w rurze. Nie no, normalnie w wyrze. Koło południa obudzili mnie kumple którzy po coś tam do mnie przyszli. Mówią, że prezydent nie żyje, samolot spadł. Myślę sobie, dobra impreza była. Ale włączam kompa, a tu hurr durr zamach chuje muje dzikie węże, w piątej minucie słychać strzały.
Najlepiej skwitowała wszystko moja ś.p. matka. "Szkoda, że więcej tego obłudnego kleru z nimi nie leciało".