W końcu obejrzałem serbski film, nie żebym go unikał, ale jak tak mi ulatywało ciągłe, i kurde ogólnie zajebiście jest zrobiony. Niby taki miałki początek, potem fajnie buduje napięcie i niepokoj, aż wjeżdża widzowi kolanem w podbródek z partyzanta. Tak szybko eskaluje wszystko, że chciałem tylko więcej i jeszcze szybxiej, no jazda bez trzymanki konkretna. Końcówka rozjechała mnie trochę emocjonalnie, tym bardziej odnosząc się do słów reżysera, że jako jedyny nie jest tu ofiarą, a finalnie rozsmarowali godność każde po kolei. Jeszcze ten ostatni plaskun na pysk, gdy myślisz, że już się piekło skończyło XD Pod względem brutalności jednak wygrywa salo 120 dni Sodomy, ale i tak lekką ręką bym dał 10/10