Wstępne ustalenia wskazywały iż zabójcy oddali kilka strzałów z rewolwerów, w głowę i klatkę piersiową (pozniejsza sekcja wykazała sześć ran postrzałowych, w tym jedną ranę po tzw. przyłożenia do głowy). Śledczy przeszukali pokój i zabezpieczyli łuski, które były jedynymi śladami po mordercach, w poszukiwaniach sprawców nie pomogły nawet psy trapiące, gdyż burza zmyła wszystkie ślady, nie stwierdzono również aby z pokoju coś zniknęło w skutek czego konkluzja była jedna, nie był to napad rabunkowy, a morderstwo z zimną krwią. Biorąc pod uwagę nasilające się konflikty na narodowościowe na Wołyniu, Podolu i w Lwowie oraz zaangażowanie Hołówki w kompromisowe, ale kontrowersyjne koncepcje porozumienia z mniejszością Ukraińską, motyw nasuwał się jeden, a był nim zamach polityczny. Gdy śledztwo ruszyło na pełnych obrotach, to szybko wyszło na jaw, że członek UON, Aleksander Bunij był zatrudniony w pensjonacie sióstr zakonnych jako portier, prawdopodobnie nic nie wiedziała o tym załoga lokalnego PP oraz funkcjonariusze referatu ds. specjalnych Urzędu Śledczego we Lwowie, którzy rozpracowywali struktury UON. Jak wykazało śledztwo, owy portier był widziany w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn, którzy prawdopodobnie odpowiadali za zamach na posła. Gdy aresztowano Bunija, ten nie przyznał się do znajomości z nimi i zeznał iż tylko udzielał im informacji o pnesjonacie, gdyż szukali onie pokoju do wynajęcia. Nie był żadnych przeciwwskazań aby mu nie wierzyć, ale nie musiała być to prawda, więc postanowiono zatrzymać go tymczasowo wraz z kilkoma innymi osobami podejrzanymi o sprzyjanie nacjonalistom. Zorganizowane śledztwo na szeroką skalę nieoczekiwanie utknęło w martwym punkcie, zorganizowany pierścień blokady wokół Truskawca i kilku innych miejscowości zdał się na nic, efektów nie przyniosły również policyjne patrole i agenci śledczy przeszukujący okoliczne gościńce, zagajniki i lasy, zawiedli również policyjni konfidenci.
Sprawę skomplikował jeszcze bardziej fakt, że jeden z oficerów PP prowadzących śledztwo, podkom. Emilian Czechowski zginął 22 marca 1932 roku, w zamachu. Niezidentyfikowany zabójca na ul. Stryjskiej we Lwowie strzelił mu w głowę. Czechowski od ponad dekady kierował referatem spraw ukraińskich Komendy Policji Państwowej Miasto-Lwów, rozpracowywał on UOW (Ukraińska Organizacja Wojskowa), był autorem wielu sukcesów policji województwa Lwowskiego w walce z nacjonalistami, zamach na niego był prawdopodobnie zemstą, a sprawca nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Obaeiano się, że również sprawa Hołówki zostanie umorzona z powodu braku postępów w śledztwie i niewykrycia sprawców, wszystkie tropy prowadziły do ugrupowań ukraińskich nacjonalistów, ale było brak konkretnych dowodów i podejrzanych, więc postanowiono dalej badać podziemie nacjonalistyczne, czekając na punkt zwrotny.