Medycyna pracy
Byłem wczoraj w medycynie pracy zrobić badania wysokościowe do pracy i po odczekaniu w dosyć długiej kolejce do rejestracji wszystko poszło dosyć sprawnie, a ludzie byli mili i w ogóle fajnie. Po przejściu z obiegówką od lekarza do lekarza każdy kończy w ostatniej kolejce do lekarza medycyny pracy, który to wszystko podbija i nara.
Noi czekając w tej ostatniej kolejce usłyszałem dzwoniący telefon:
-Halo!
-Co Ty, przy ludziach gadasz o swoich prywatnych sprawach?
-Hahaha, no to pójdziemy na zakupy jak wyjdę od lekarza.
-No dobra, a gdzie chcesz iść?
-No dobra, a nie czekaj. My hejtujemy Biedronkę.
-Pierdolę ją kurwa.
-Nie chodzimy tam, bo nie jesteśmy zjebani, kurwa.
-No to pojedziemy do Lidla, narazie.
Pomyślałem sobie: "Ale zjebany patol, o kurwa!"
Po dłuższej chwili w kolejce i zwyczajowych tekstach typu: "ja tu byłem za panem", "niech sobie pani usiądzie" itd. nagle słyszę:
-O kurwa! Ja byłem przed tą panią! Wejdę przed panem bo byłem wcześniej.
-No niech pan wejdzie, ale trzeba pilnować kolejki.
-A kurwa, zagapiłem się w telefon.
Nagle wstaje nasz patol i widzę po prostu 40-letni chłop z zespołem Downa i ubrany jak pato uliczny raper, który całe dnie spędza w pizzerii.
Ja pierdole, ja rozumiem mieć Downa, ale nawet to nie tłumaczy takiej patoli.
Trzymajcie się tam.
Miłego dnia i smacznej kawusi.