W Watykanie papież siedział,
Kilka kazań wypowiedział,
Ale myślał wciąż o dzieciach,
Myślał jak to by w nie wleciał,
A więc pod osłoną nocy,
Stworzył łańcuch z kilku kocy,
Zszedł na plac Świętego Piotra,
A miał chuja jak jesiotra,
Nigdy go nie pokazywał,
Tylko jak dzieci podrywał,
Wsiadł w samolot i poleciał,
Myśląc kogo by przeleciał,
Jak już w Polsce wylądował,
Pięć dziewczynek załadował,
A że te mu dały marnie,
Poszedł prędko pod latarnie,
No i robiąc słodką minkę,
Przebrał on się za dziewczynkę,
A pedofil wnet się znalazł,
Karol mu wyjebał zaraz,
Bowiem w roli był przynęty,
Zabrał jego dokumenty,
I nie mówiąc nic nikomu,
Udał się do jego domu,
W domu znalazł zaś piwnicę,
A w piwnicy trzy dziewice,
Kasię, Jolkę, oraz Jacka,
Jacek trzymał się za wacka,
Papież pchając bez litości,
Kaśce aż połamał kości,
Pokruszywszy jej miednicę,
Jolce powykręcał cyce,
Bardzo małe, same sutki,
Czego były straszne skutki,
Jacek potem bardzo płakał,
J.P.drugi też go złapał,
Następnie zamknął piwnice,
Choć w niej próżno o dziewice,
I zostawił je samotne,
Zostawił kremówkę w oknie,
Karol na lotnisko poszedł,
Myśląc ile razy doszedł,
Leciał z uśmiechniętą miną,
Myśląc co zrobił dziewczynom,
A o chłopcu zaś zapomniał,
Wylądował, oprzytomniał,
Wrócił do swojego Rzymu,
Nie szukając dalej rymu,
Nikogo więcej nie puknął,
Aż w końcu w kalendarz stuknął.