U wybrzeży Holandii tonie statek Fremantle Highway, pali się już 12 godzin. Jedna osoba nie żyje, kilkanaście jest rannych. Na pokładzie znajduje się ponad 3000 aut. Podejrzewa się, że pożar wybuchł z powodu samochodu elektrycznego.
Tak więc statek warty pewnie grubo ponad 100 mln$ i towar warty drugie tyle, idzie na dno najpewniej z powodu jednego bateryjkowozu. Skażenie, które ma miejsce u wybrzeżu Holandii można porównać z miesiącem jazdy wszystkich aut spalinowych w tym kraju. Ogólnie brawo i tylko tak dalej, niedługo być może nie będzie można trzymać tych aut w podziemnych parkingach - taką decyzję mam nadzieję wydadzą pożarnicy. Wtedy ci wszyscy "eko-świadomi", mający mieszkanka kupione przez rodziców w centrum z podziemnym garażem, nagle zaczną utyskiwać na elektryki, bo do swojego bateryjkowozów będą musieli iść z buta kilkaset metrów i płacić dużą kasę za specjalistyczny parking.