W lecie 1990 roku, w Krakowie żył czarny kundelek o imieniu Dżok. Był to średniej wielkości psiak, miał kochającego go właściciela, ciepły dom i zawsze pełną miskę. Pewnego dnia, podczas spaceru z właścicielem przez Rondo Grunwaldzkie jego właściciel doznał zawału. Mimo szybkiej interwencji ratowników, zmarł w karetce w drodze do szpitala. Dżok nie rozumiał, co się stało i pozostał na rondzie, czekając na powrót swojego pana. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a pies nie opuszczał miejsca, mimo zmieniającej się pogody.
Krakowianie zauważyli jego lojalność – jedni chcieli go złapać, inni pomagali, przynosząc jedzenie, wodę, a nawet budę. Dżok był jednak nieufny, choć ostatecznie zaufał Pani Marii Müller, emerytowanej nauczycielce. Z czasem Dżok zamieszkał z nią i jej psem Kajtkiem, znajdując nowy dom. Niestety, szczęście Dżoka trwało tylko kilka lat – w 1998 roku Pani Maria zmarła, a Dżok ponownie został sam. Trafił do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, skąd uciekł podkopując się pod siatką w Wielkanoc. Po kilku dniach odnaleziono martwego Dżoka na torach w Borku Fałęckim, gdzie zginął pod kołami pociągu. Pochowany został na terenie schroniska dla zwierząt na ul. Rybnej 3.
Poruszona jego historią społeczność Krakowa postanowiła uczcić Dżoka, wznosząc mu pomnik. Choć początkowo napotkano trudności – zarówno finansowe, jak i związane z lokalizacją – ostatecznie 26 maja 2001 roku odsłonięto rzeźbę Dżoka na bulwarach wiślanych. Autorem pomnika był Bronisław Chromy, a odsłonięcia dokonał owczarek niemiecki o imieniu Kety. Na pomniku umieszczono napis, który głosi:
„Pies Dżok
Najwierniejszy z wiernych, symbol psiej wierności. Przez rok /1990–1991/ oczekiwał na rondzie Grunwaldzkim na swojego pana, który w tym miejscu zmarł"