Właściciel sadu był regularnie okradany z jabłek. Miał tego dość. Zaczaił się w nocy na szabrowników. Patrzy, a tam ktoś wchodzi na drabinę. Podbiega i go łapie za jaja:
- kto ty jesteś? No kto?
- eeeuught...
- a, nie chcesz gadać, to zaraz powiesz...
Ścisnął że aż coś tam pękło...
- no mów bo miazgę zrobie!
- aaauuughtsssss...
Więc ścisnął tak że soki poszły.
- mów qrwa!
- jjjasiu niemowa ze wsi...