Główną prowodyrką jest pseudo-prawnik, która ma duże parcie na szkło. Zwróćcie uwagę proporcji zdjęcia "dowodu" do jej facjaty na dowolnym fragmencie. Zdjęcie oglądał i informatyk i policja...nawet chłopakowi telefon przetrzepali. Zero. Nic. Ale takie bdźągwy zrobiły sobie z tego rozrywkę i chłop obskoczył wpierdol.
Cała ta historia kupy się nie trzyma. Na ciut większym zdjęciu można wyraźnie zobaczyć po prostu plamę z tuszu do rzęs/tuszu z długopisu. Jak niby z tego kosza miał je nagrywać? Szczały do tego kosza, czy jak?