Przeddzień bitwy pod Grunwaldem. W obozie polskim wielka popijawa. Wino leje się strumieniami. Kwiat rycerstwa pod stołami. Władysław Jagiełło obala jeden antałek za drugim. W obozie krzyżackim sytuacja podobna. Wielki Mistrz po wypiciu kolejnej beczki piwa obala się na glebę. Muzyka i śmiechy niosą się długo w noc.
Natępnego dnia rano z obozu krzyżackiego wychodzi chwiejnie dwóch posłów. Zostają wpuszczeni do namiotu przed oblicze polskiego Króla. Jeden z nich zaczyna mówić:
- Wielki Mistrz krzyżacki Ulich von Jungingen przesyła wam te dwa nagie miecze! - Tu ceremonialnie wbija je przed sobą - i pyta czy możemy bitwę przełożyć na jutro bo po wczorajszej imprezie łeb mu pęka i nie jest w stanie podnieść się z łóżka..
Na co Jagiełło odpowiada:
- Świetnie was rozumiem, mnie też we łbie huczy jakby mi pod kopułą galopowała tatarska orda. ALE MATERACA GOŚCIU TO MI NIE MUSIAŁEŚ PRZEBIJAĆ!