Jakaś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 5

2
>bądź mną
>Sztylet lvl...
>Aaaa mam was kurwa
>Sztylet nie ma levela, sztylet ma wartość
>Czujecie się zdradzeni, oszukani?
>Dobrze, jestem sztyletem
>Zdrada jest w mojej naturze
>Dobra wracając do tematu
>Bądź mną - sztylet, wartość - 5 sztuk złota 
>5 sztuk złota, czujesz to?
>Uśmiech dziecka za jebane grosze biedaku
>Spoczywasz sobie w skrzyni w wieży czarnego maga
>Czujesz dobrze, ewidentnie jesteś znajdźkiem na poziomie
>Skrywasz tajemnicę, coś co odróżnia Cię od innych sztyletów i społeczności nowego obozu - umiesz czytać
>Gdy xardas kończy swój codzienny rytuał, czyli z samotności pije gin i śpiewa do harpii na ścianie, następnie wraca do marzenia z dzieciństwa o przerobieniu żyroskopu w sprzęt do sesji BDSM 
>co kończy się bolesną kontuzją adanosa
>I xardasem płaczącym przed snem
>Ty wiesz, że możesz wstać i zagłębić się w lekturze
>Czytasz kroniki królestwa, historie pradawnych władców 
>Hehe jak dzieje Piastów
>Kurwa telewizja polska masz materiał na polską grę o tron pod postacią całości rozbicia dzielnicowego, wyrzynają się jak miło po prostu, platynowa fabuła już jest, dajcie tylko Karolaka jako Henryka Śląskiego Kurwa Każdego, żeby pod koniec mu łeb ujebało xD
>Ah te dygresje
>Wracając, pradawni władcy to intryganci i zdrajcy a każdy z nich używa czego? Otóż to
>Sztylet
>Marzysz o karierze w rękach bohatera wyniesionego do godności szlacheckiej, który zdradą i knowaniami utoruje sobie drogę na dwór Króla Nieogara II
>Następnie zostanie jego bliskim przyjacielem i uzupełni mu niedobór żelaza pod żebrem przy najlepszej okazji
>Winę zwali na Lee bo jakżeby inaczej
>Jemu i tak wszystko jedno, a bohater boże być i szwynią jedną, oby tylko ta szwynia miała koryto z kosztownościami
>Rozmarzony patrzysz na swoich sąsiadów 
>Ha! Konsumpcyjne odpady
>10 sztuk złota, czyli tyle samo ile Elvrich wydawał za rysunki st00pek Lucii
>I jakieś pomazane kartki papieru ujebane cukrem pudrem
>Czujesz dobrze, już jesteś elitą w swoim otoczeniu
>Nagle słyszysz kroki
>Ale równe, silne rytmiczne
>Jakby tym razem szedł ktoś bez złamanego kindybała i bez osteoporozy
>Pojawia się on, twardy zarys szczęki, praktyczny kucyk i bezwzględne spojrzenie
>Aaaaaah tak, to mój partner w spisku, mój przyszły arystokrata, który obejmie władzę w Myrtanie
>Podnosi ze stołu kluczyk
>Lata dookoła o czyta książki
>No, spoko, już mamy ze sobą coś wspólnego
>O, czyta małego grafa
>Tylko nie poplam kartek łzami xD
>Podchodzi do skrzyni
>Oooo to jest ten moment
>Bierze z pogardą grosze, kartki z cukrem to chyba tylko jakby go w lesie przycisnęło
>I mnie, ostrożnie, z powagą
>Widzi odbicie swoich oczu w moim ostrzu
>Witaj przystojniaku
>Chodźmy, mamy wiele do zrobienia
>Od razu wkłada mnie do pochwy
>Spokojnie, to też mój pierwszy raz (przepraszam, musiałem)
>I kieruje się do wyjścia z wieży
>Oj tak, już czuję te góry złota, władzę, wpływy i splendor
>Nagle bohater zamiast do wyjścia skręca do xardasa
>Co ty robisz, mówiłem że mamy wiele do zrobienia ale nie w kanciapie tego nekrofila
>Podchodzi do kominka
>Eeeee jeszcze nie mamy dowodów zbrodni do palenia, co ty robisz
>Sięga po opał
>I wyciąga debil, parweniusz jebany obesrany kijek
>Ale nie taki obesrany że trochę, tylko taki ewidentnie wyciągnięty z szamba
>Gęstego bo rzadkie uciekło do kanalizacji Khorinis
>No to mi się bohater trafił
>Patrzy na ten kijek i kiwa głową uśmiechnięty jakby myślał "tak, to dobry oręż, biorę, nie proszę nie pakować niech ludzie widzą"
>Właśnie wymienił cię na kawałek obesranego chrustu z lasów państwowych
>Brak profitu
>To będzie długa przygoda
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Jakaś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 4

4
>Przebicie ostatniego serca orkowego szamana spowodowało, że wielka stonka zawyła w konwulsjach jak Testo na słynnym filmiku z pomarańczą.
>Skurwol machnął odnóżami, a resztę roboty zrobił portal, który zabrał go z powrotem do wymiaru żartów Chajzera…
>Wymiaru Beliara znaczy się.
>Humor gituwa, Śniący rozjebany, a tu nagle JEB. Ziemia zatrzęsła się jak polski złoty po denominacji, a masywne głazy uwięziły mnie w świątyni.
>Sam fakt przygniecenia kamieniami nie był taką torturą, jak ten jeden jebany piekielnik na drugim końcu komnaty, którego zapomniałem podnieść i przez system podświetlania obiektów, świecił się jak wargowi jajca i uderzał w moje poczucie bycia powergamerem, który podniesie każdy, największy nawet śmieć.
>Po kilku dniach prób wyglitchowania się z tekstur odpuściłem sobie i straciłem świadomość.
-Ach jesteś już...
>Co do chuja – pomyślałem.
-Czuje się, jakbym kilka tygodni leżał pod stertą głazów.
-Dokładnie tak było
>Pierdolił nekromanta.
Zrobiłem mu raban o tego piekielnika w świątyni, a ten mi na to, że Pankratz z resztą ferajny wycięli zen grobowca Śniącego, żeby oszczędzić na pamięci i już tego grzyba nie podniosę. Strasznie trudno mi się robiło wywody, bo po całym pobycie pod skałami strasznie spuchnął mi nos.
>Zajebiście
>W sumie teraz chuja to znaczy, bo cały ekwipunek pusty, więc i piekielnik zmuszony jestem olać. Założę się, że cała ta misja w Światyni była tylko po to, żeby Xardas mógł ukradkiem zajebać moje serafisy i zardzewiałe miecze.
>Mag przerwał moje doniosłe wywody, powiedział jakieś bzdety o smokach i puścił na projektorze jakiś chujowy film dokumentalny o kamiennych strażnikach i rzucających kule ognia magach wody.
>Z uruchomieniem tego projektora męczył się jak rasowy nauczyciel. Szkieleta musiał przyzwać debil, żeby mu pomógł perłę wody włożyć jako szkiełko w obiektywie XD.
-POTRZEBUJE BRONI – zakomunikowałem.
-Wszystko co uznasz za przydatne należy do ciebie
>Git.
>Zrobiłem obchód po wieży. Zabrałem wszystkie patyki, które służyły mu na opał, kilka magicznych mikstur, powieszoną na ścianie harpie i wszystkie inne małe bzdety.
>Co się działo w pierwszych chwilach po opuszczeniu wieży, opowiem w dużym skrócie, bo nie jest to istotne dla historii.
>Oczywiście owcę zajebałem, bo jakżeby inaczej.
>Znalazłem kilka szkieletów w pobliżu włości nekromanty, więc napisałem też kilka spiskowych teorii na gothicawach, że to na pewno Xardas ich zajebał – standardowe rzeczy na początku rozgrywki.
>Kiedy dotarłem już do miasta pod przykrywką zbieracza ziół, tak jak Pan Lester powiedział, to zostałem ojebany przez Moego w dzielnicy portowej i w ten sposób zostałem z niczym. Nawet harpii mi nie zostawił.
>No cóż, zdarza się. W kolonii wcale nie było lepiej.
-LARES TY STARY DRANIU.
>Od słowa do słowa i kilku spacerów po mieście udało mi się przekonać go, by zaprowadził mnie do majątku ziemskiego. Ruszyliśmy w drogę.
>Na szlaku zaskoczył nas most, pod którym wszystko leżało rozjebane jak na jakimś skłocie.
>Trzymajcie się w tej jaskini kretoszczury.
>Tuż za łukiem skalnym, na ławce siedział zrezygnowany, siwy mężczyzna.
>Lares niecierpliwie czekał, aż skończę z nim rozmowę. W końcu do tego doszło.
>Towarzysz podróży zapytał, czy wszystko w porządku. Wprost powiedziałem, że Erol potrzebuje pomocy z bandytami. Jeśli nie odzyska tablic, to jest zrujnowany.
>Lares tak bardzo wyjebane.
>Stawia mi ultimatum, że albo idę z nim dalej, albo on wraca do miasta.
>Pod wpływem chwili kazałem Laresowi iść sobie samemu wracać do tego portu obsranego gównem trolla. Z ornamentem też mu potem nie pomogłem. W sumie to właśnie pod tym mostem zdecydowałem się olać cały motyw ratowania świata i w końcu zająć się sobą.
>Erol kurwa, słuchaj. Chuj w te tabliczki. Mam dla ciebie lepszy układ.
>I tak oto zaczęła się moja opowieść. Handlarz usłyszał o wieży nekromanty, który pozwolił mi zabrać z jego wieży WSZYSTKO, co uznam za przydatne.
>Nie zwlekając, ustaliliśmy zasady naszej spółki partnerskiej. Ruszyliśmy do miasta, by wpisać się do KRS-u (Khorinisowego Rejestru Sądowego) w ratuszu.
>Udaliśmy się w stronę wieży Xardasa, przy okazji po drodze zabierając zostawiony przez Canthara wóz i podpinając pod niego owce podjebaną Lobartowi.
>Dotarliśmy do wieży. Było trochę trudno, bo teren pod górkę, ale daliśmy radę.
>Siema, siema o tej porze każdy nekromancie wizytę strzelić może.
-Co wy tu robicie, oszalałeś? Mówiłem ci że nikt nie może się dowiedzieć o mojej obecności na wyspie
-Spokojnie. Erol to mój partner biznesowy. Mamy na siebie nawzajem tyle haków, że żadnemu z nas nie opłaca się zdradzić drugiego.
>Xardas nieco ochłonął – a my? Wręcz przeciwnie. Dla nas prawdziwa praca dopiero się zaczynała.
>Uznaliśmy, że Xardas mimo wszystko może wycofać się ze swoich słów, a biorąc pod uwagę, że nigdy nie opuszcza głównej komnaty i pokoju z kominkiem, to doszliśmy do wniosku, że należy zacząć od dolnych kondygnacji.
>Przed samym wejściem do wieży mój zgarbiony nos wyczaił dwie pochodnie – wszystko, to wszystko. - Pomyślałem.
>Pierwsze pomieszczenie: 2 pochodnie, skrzynka, 6 półek – wszystko wyrzucam przed wieżę, a Erol ładuje na wózek.
>Okurwa, magazyn XDD
>3 długie stoły z jakimiś ziołami, paskiem siły i inny syf.
>Załadowane na wózek.
>Kurwa już nie ma miejsca. Trzeba wrócić do miasta.
>Ugadaliśmy się z Hanną na 400 monet, a ta odstąpiła nam całe górne piętro „Pod Senną Sakiewką” – to był nasz magazyn, jak i sypialnia.
>Za bezcen zgarnęliśmy kilku meneli z placu wisielców i dzielnicy portowej. Nawet Nadia i jakiś strażnik się przyłączyli do pomocy XDD.
>Zgarnęliśmy wszystkie wózk,i jakie były w mieście oraz na okolicznych farmach, by z powrotem, tanecznym wręcz krokiem wrócić do wieży nekromanty.
>Pomocnicy mieli za zadanie transportować przedmioty do miasta – wynoszeniem dóbr z wieży nekromanty zajmowałem się tylko ja i Erol – w końcu nie możemy nadużywać zaufania Xardasa, obiecałem, że o wieży żaden człowiek się nie dowie.
>Dobra, czyścimy magazyn dalej.
>Ujebaliśmy łańcuchy z sufitu – mamy ich 9, do tego dwie klatki, z czego jedna ze szkieletem – Constantino nie pogardzi kośćmi.
>Kolejne 2 pochodnie. – mamy już 6, a będzie jeszcze więcej. Na pewno odkupi je Bosper lub Matteo.
>Japierdole najgorzej było z tymi cholernymi beczkami i skrzyniami. Jeśli nie machnąłem się w rachunkach w Excelu, to wynieśliśmy 72 beczki i około 27 skrzynek. – beczka po 5 monet. Skrzynia po 10.
>Już za same te syfy mamy ponad 600 monet.
>Polna bestia z tego biznesu.
>Znaczy się stonka.
>STONKS.
>Lecimy dalej.
>Klatka schodowa – 11 pochodni, a na samym szczycie obraz Van Grega i komoda firmy ONAR
>Biblioteka – stylowy dywan. Idealny do burdelu Bromora, stół, skrzynia, 5 pulpitów i 7 regałów na książki – te ostatnie musieliśmy zjebać ze szczytu wieży, bo nie szło się z nimi zmieścić na klatce schodowej. Jeśli kiedykolwiek znosiliście szafę po schodach, to dobrze wiecie jak wkurwia każdy zakręt.
>O żyrandolku w kształcie pentagramu też nie można zapomnieć.
>Chram Beliara również swoje będzie kosztować. Zgadaliśmy się z Cassią i załatwiła nam kontakt z niejakim Czarnym Magiem z wyspy Irdorath – chętnie odkupił chram i zapiski Xardasa. Profit motzno.
>Został najcięższy fragment zabawy – sypialnia Xardasa i pokój z pentagramem.
>Trzeba poczekać do zmroku, a parobkowie od wożenia rzeczy do Sennej Sakiewki zaczynają marudzić – boost wypłaty do 3 sztuk złota za godzinę.
>Moe przyszedł z informacją, że chram beliara po wniesieniu na piętro rozjebał podłogę w Sennej Sakiewce.
>Huk ponoć obudził Ignaza.
>Trzeba wynająć jeszcze dolne piętro i kawałek klatki schodowej prowadzącej do kanałów, ale chuj. Stać nas już XDDD
>Nastała nocka. Xardas usnął, patrząc na kominek.
-LESTER KURWA WSTAWAJ Z TEGO ŁÓZKA.
-Opowiedziałem Xardasowi o smokach
-Chuj w twoje smoki. Pomóż wynieść łóżko.
>Nie dyskutował po daniu mu skręta.
>Poleciała jeszcze beczka, 2 świece, regał, komoda, stół z leżącymi na nim biografiami gothicowych youtuberów jebiących o ciekawostkach i robiących ewenement z nagrywania gothica na L’hiver Edition lub Dx’em 11-tką, co robiło może wrażenie w 2016, ale teraz to jebana monotonia.
>Kolejny obraz, nice.
>Kominkiem też zajmiemy się później. Nie będziemy w stanie umiejętnie go odmontować i przenieść bez zniszczenia.
>Xardas po butelce ginu – „GIN, KRÓL GÓRNICZEJ DOLINY, KAZDEGO DNIA DOJONY” zsunął się z fotela, więc i go w końcu wynieśliśmy.
>Szatę nekromanty zostawiliśmy – nie jesteśmy na tyle okrutni, by go rozbierać.
>Została główna komnata.
>5 świeczek na podłodze, jedna na regale, 4 pochodnie, stół runiczny, 2 beczki, stół alchemiczny – Ignaz przehandlował nas zwojami zapomnienia (sprzedawaliśmy mu stół za 10 zwojów, rzucaliśmy zaklęcie zapomnienia i tak aż chłop się pogrążył i został z niczym XD), 2 komody, 1 regał, stół, 3 pulpity na książki, 5 łańcuchów na suficie, rozkładające się zwłoki, skrzynia.
>To już wszystko. Pora wracać na miasto.
>Zawiązaliśmy współpracę z klasztorem – odsprzedaliśmy im kilka regałów i stół runiczny. Ostatecznie za zarobione pieniądze najęliśmy Vino, by ożywić jego bimbrownie. Rozjebaliśmy cały interes magów ognia na winie, przez co zbankrutowali i zmuszeni byli odsprzedać nam klasztor XD
>Bromor wynajmował komnaty klasztorne, by kultywować ekspansje najstarszego zawodu świata. Nawet sam Hagen tam zaglądał, by zakonsekrować ostrze XDD
>Z tymi chorobami wenerycznymi, jakie mają na sobie dziewczyny Bromora, to się nie dziwię, że ostrze można zakonsekrować tylko raz – nawet przy zadziwiająco kuszącej cenie 50 sztuk złota.
>Jako, że Hanna była kobietą i nie znała się na interesie, to wyjebaliśmy ją z naszej kadry pracowniczej i wykupiliśmy prawa do całego lokalu. Złodzieje mieli chuja do gadania, kiedy zagarnęliśmy ich kanały – albo dacie nam składować tutaj rzeczy, albo będziecie mieli najazd ekipy Freeza… czytaj strażników miejskich ze zwojami bryły lodu – krótka kula ognia.
>Podkurwiony Xardas, mając totalnie wyjebane w swoją chęć pozostania w ukryciu, uznał, że pora złożyć wizytę właścicielom spółki „B&Erol®”.
>Za zakłócanie spokoju w mieście, zamknęli go w lochach na czas nieokreślony XD.
>W tym czasie zdążyłem skoczyć do Jarkendaru, znaleźć wspólników handlowych wśród bandytów – po dwóch tygodniach od końca wyroku Xardasa, udało mi się przeszmuglować go do kopania dla nich złota w kopalni.
>Piraci też wychodzili dobrze na kontaktach ze mną i Erolem. Mieliśmy dobre kontakty, kupowałem od nich alkohol do należącej do mnie od niedawna „Gospody pod martwą harpią”.
>Greg polecił mi orków z kanionu obok biblioteki uczonych jako tanią siłą roboczą. Faktycznie. Orkowie mieli w sobie ukraińską krew. Chętnie przyjęli propozycję ruszenia na Khorinis. Orkowy bimber, dłuta i kilka innych narzędzi dało radę, by rozmontowali kominek. Jeden z nich miał uprawnienia spawacza i pomógł nawet wyjebać kratę w głównej sali XD.
>Po 3 tygodniach roboty, z wieży nie pozostał nawet kamień.
>Najpierw brali cegłę po cegle, ale pod koniec prac sprzedawaliśmy już tylko gruz, bo jakiś Mietek zajebał się w kalkulacjach. Źle wyliczono wytrzymałość skarpy, na której stała wieża i no – skarpa pierdolnęła.
>Straty w ludziach zerowe, bo pracowali orkowie.
>Opuściłem kolonię już 6 miesięcy temu. Biznes z Erolem kwitnie w najlepsze. Z tego, co słyszałem Xardas umarł na rozpierdolenie się totalne – po trupach do celu jak to mówią.
>Nawet Hagen okazał się przekupką. Dałem mu wystarczająco kasy, by przekupić najemników. Onar znowu musi zakurwiać dla gospodarki centralnie planowanej XDDD
>Trzymajcie się na tym kontynencie.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.099287033081055