To jest Azor - pies obronny.
Może i nie gryzie, ale za to jest mięciutki, a obronny bo rzucałem nim jak miałem 3 latka - w co i w kogo popadło.
Zgadza się - mam go już 30 lat.
Matematykę zostawiam wam.
Azor miał wylądować na śmietniku około 20 lat temu, ale tak się niefortunnie złożyło, że zmarł wtedy mój dziadek i postanowiłem zostawić sobie po nim jakąś pamiątkę, a że miałem wtedy plus minus 13 lat to padło na Azora.
Nic nie poradzę, że byłem głupi i kolekcja monet mnie nie interesowała...
Później została sprzedana przez wujka, za grosze choć zapewne była warta niemało, no cóż - było minęło.
Z dziadkiem byliśmy bardzo zżyci, chciał mnie wiele nauczyć, niestety im byłem starszy tym mniej uwagi mu poświęcałem, czasem żałuję, ale czasu nie cofnę...
Azor miał kiedyś wąsy, ale je powyrywałem z czasem. Następnie domalowałem mu nowe, niezmywalnym markerem, żeby mu nie było smutno.
Jako, że z Azorem mamy całe życie pod górkę to markerowe wąsy zmyły się po kilku praniach i już został bez.
Bidulek przeleżał kilka lat zamknięty w kartonie, bo o nim zapomniałem. Teraz jest wyprany i stoi sobie na półeczce, czasem synek (2 latka) się nim bawi.
Jak patrzę na Azora przypominają mi się najczęściej wakacje i wigilie z dziadkiem i całą rodziną.
Czemu o tym piszę? Bo nie czuję, żeby ktoś w rodzinie czy znajomych chciał poświęcić mi czas na sentymenty, zresztą...nie mam aż takiego zaufania do swojego otoczenia niestety - nieważne.
Azor jak na dzidowca przystało - nigdy nie zaruchał.
Nie pamiętam w którym dokładnie miesiącu go dostałem, dlatego przyjmijmy, że dziś ma urodziny,
właśnie skończył 30 lat.
Wszystkiego najlepszego stary druhu, niedługo jedziemy do Hiszpanii to sobie pooglądasz hiszpańske suczki. Hehe.
Jak chciało Ci się to czytać wędrowcze, to szacun! Życzę wszystkiego dobrego i wypierdalam, a Ty scrolluj dalej.