Cześć, kilka miesięcy temu miałem problem z internetem taki, że w ogóle nie działał, ale nie wywalało mi sieci - po prostu nic nie chciało się załadować, dzwoniłem do sieci, ale mówili, że jest wszystko w porządku, speedtest też tak pokazywał. Jakiś czas wcześniej miałem WiFi bez hasła przez kilka tygodni, a kilka dni temu dowiedziałem się, że ktoś napisał obraźliwy komentarz na urzędniczkę ze starostwa. Ona sprawę zgłosiła. Wyszło na to, że to IP mojego routera, data jest właśnie z okresu kiedy nie miałem internetu, ale za to lokalizację wykryło jakieś 3 km ode mnie w lini prostej. Jest jakaś szansa na to, że ktoś jakoś wykradł mi internet czy tam przekierował łącze do siebie (lub skierował tam VPNa)?