Raz w kakao to nie gej.

12
Raz w kakao to nie gej.
Omnomnomnom, jakie dobre te serduszka takie świeże i opiekane w słońcu. Omnomnomnom


YYyyyyyyyyyyyyy to znaczy... Yyyy ten...

Zastanawialiście się kiedyś czy Aztekowie pili kakao?
Nie?
Otóż powiem wam, że nie pili.
Raz w kakao to nie gej.
Ale potrafili, je robić. Tak samo jak czekoladę. Nie znali mleka, więc robili je, jak ja płatki - na wodzie.
Raz w kakao to nie gej.
Otóż nie dokońca, nie bo potrafili je słodzić miodem, doprawiać wanilią itp... I bardzo je lubili. A szczególnie rzadkii to kakowiec w Ameryce południowej nie jest.












To co Oni? Pojebani jacyś?
Raz w kakao to nie gej.
Otóż nie, kakao stanowiło napój wyższych klas i to pity rzadko, jedynie w czasie świąt i jakichś ważniejszych uczt na dworze władcy.

Ale dlaczego? 


Otóż trzeba troche pracy by obłuskać ziarno kakao z całego tego owocu i pancerzyka, a potem zmielić na proszek. No i po co to robić?


No jak to po co? Coś Ty, Autorze pojebany? Żeby się napić.

Ja bym złotówek nie wypijał.
Raz w kakao to nie gej.
Albowiem nie, a nawet tak! Ziarna kakao były używane przez Azteków jako pieniądze! Czy chciałbyś sobie zjeść grubą kapuste, sałate, szmal, money w kapuśniaku? (Swoją drogą nazwa sałata na pieniądze, nie ma wiele wspólnego z rośliną sałata).

Raz w kakao to nie gej.
Kakałko pili więc, tylko Cesarz i jego przydupasi, a reszta co najwyżej od święta i tylko tych bogatszych. Ziaren kakaowca używano też jako lekarstwa, można je było nie tylko pić, ale i jeść (dość gorzkie), albo wsadzać sobie (ciężko wchodzi, bo ma troche ostre brzegi), albo pić jako kakao w celach leczniczych.




To chyba tyle, zapraszam nie wiem kiedy, buziaczki i soczyste Wypierdalam! 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Tupuący kurwiszon

43
Siema chciałem się poradzić może ktoś się orientuje co można zrobić z takim przypadkiem: mieszka nade mną taka baba, piździsko łazi po mieszkaniu w taki sposób że mi się trzęsie sufit. Jak ruski czołg, jak buldożer. Po prostu klamot ma taki sposób poruszania się na piętach czy coś. Do tego ciągle czymś napierdala w tym mieszkaniu, coś jej upada, drzwi trzaskają, pies biega albo szczeka.No ale najgorsze to tupanie bo to o każdej porze dnia a i po 22 zazwyczaj czasem i do 1 tak zapierdala. Mieszkam pod nią od roku i kurwicy idzie dostać. Na nic prośby moje się zdały, kurwisko odpowiedziało bezczelnie "czy ja mam fruwać po mieszkaniu?" XD, na nic telefon do spółdzielni. Chyba nie pozostaje nic innego jak kurwę do sądu podać bo nie wyobrażam sobie tak żyć póki nie pierdolnie w końcu. Sprzedać i kupić innego mieszkania póki co nie mogę, a boję się że przez to w ogóle problem by z tym był albo z wynajęciem. Są szanse na wygranie sprawy w sądzie w takim przypadku? 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.13778305053711