Cześć, nie wiem czy szukam pomocy czy po prostu chcę się wyżalić. Ale czuję, że mam już za ciężko i nie jestem w stanie udźwignąć ciężaru, który mam na sobie. Dla niektórych może to nawet nie być "ciężar", ale wiadomo, każdy przeżywa inaczej. Piszę pewnie dlatego, że wypiłam trochę w00deczki (pierwszy raz sama) i trochę mnie poniosło, ale nie mam z kim pogadać. Z jednej strony jestem przyzwyczajona do samotności, z drugiej już nie daję rady. Nie umiem zatrzymać ludzi przy sobie. Męczą już mnie własne myśli, od dawna. Nie umiem już sobie radzić, mam dosyć. To tyle. Niedługo już mnie pewnie nie będzie (raz mi się prawie udało). Nie bądźcie taka jak ja. Pamiętajcie, jeżeli sami sobie nie pomożecie, nikt wam nie pomoże. To wasze myśli mogą was zniszczyć i to jedynie wasze myśli mogą was uratować.