Powiem tak po krótce, że samo tworzenie tej książki dawało dużo frajdy słabiej było przy poprawieniu tekstu ze względu na moją dysleksje.
Wyglądało to mniej więcej tak:
Redaktor tekstu – Wysłaliśmy panu poprawiony tekst czy widzi pan jakieś błędy?
Ja – Nie.
Redaktor tekstu – Jak by, co znaleźliśmy jeszcze kilka błędów i je popraliśmy.
Ja i moja dysleksja: