Bo on jest moim panem zbawieniem

18
Miej mnie w opiece,
mój pa­nie Sza­tanie.
Niech z rąk ich nig­dy
mi się krzyw­da nie sta­nie.

Chwyć moją duszę
i pożryj ją prędziej
nim oni mnie wezmą
w nik­czem­ne swe ręce.

Tyś mi nadzieją jest
wielką o świ­cie
i Tyś dał piękne
mroczne to życie.

Więc chroń je i mnie chroń
tak bar­dzo jak możesz
a ja sta­rać się będę
by nie było nig­dy gorzej.

Już nig­dy nie dot­knę
ich nędznej tru­ciz­ny.
Przy­pomnę to pat­rząc
na nad­gar­stkach mych bliz­ny.

I będę pa­miętać
o tym już zaw­sze,
że Tyś jed­nym, przez ko­go
to życie jest ciekaw­sze.

Strach za­bierz ode mnie
gdy wróg jest w pob­liżu
i nig­dy nie pozwól
by na krok ni był bliżej.

Spraw aby tych wszys­tkich,
co życzą mi śmier­ci
spot­kało nie­szczęście
i spot­ka­li ją pier­wsi.

A mi niech już krzyw­da
nig­dy więcej się nie sta­nie,
bo ja do­syć już mam jej,
mój pa­nie Sza­tanie.
Bo on jest moim panem zbawieniem
0.045747041702271