Diadem-wirus

22
Jako Zielonogórzanin jestem zmuszony powiedzieć o COVID-19, potocznie zwanym koronawirusem. Opiszę parę faktów, oraz poniekąd przedstawię swój punkt widzenia, po czym przejdę do ważnej porady dla was. Tak więc, 2-ego marca do miasteczka o nazwie Cybinka (ok. 60km od ZG, skrót od Zielona Góra) przyjechał zarażony mężczyzna, który wrócił z Niemiec z miasta częściowo zawładniętego wirusem. Rodzina chorego zawiadomiła szpital i chory został przewieziony do szpitala w ZG z dwoma innymi osobami (co jak się okazało nie były chore). Link do artykułu zostawię w komentarzu. Po dwóch dniach (czyli dzisiaj) zostały potwierdzone obawy, iż uw człowiek jest zarażony COVID-19. Czyli hipotetycznie w ZG nie ma wirusa, a jest tylko jeden zarażony trzymany od początku w kwarantannie. Jego rodzina również przechodzi domową kwarantannę, więc wszystko powinno być dobrze. Jednak życie nie jest bajką, gdyż zarażony do Polski przyjechał autokarem. Co za tym idzie, taki pojazd na pokładzie miał więcej niż jedną osobę i zatrzymywał się po drodze wiele razy wypuszczając po paru potencjalnie zarażonych osób, we wsiach i miasteczkach, finalnie kończąc w ZG ( to tylko moje przypuszczenia). Czyli epidemia w Polsce jest dopiero przed nami i to, że w moim mieście się zaczęła jest bzdurą (mimo wszystko róbcie dalej memy i piszcie w komentarzach (np. pod gazetą lubuską) te dyrdymały. Uwieźcie mi, nas to bardziej bawi niż was). A jak to wygląda od kuchni? Tak więc panika jest zbyt mocnym słowem jak dla mnie by określić to, co się obecnie dzieje w ZG. Przykładowo wczoraj właściciele sklepów narzekali na to, że obroty spadły bo jak normalnie na zakupy przychodziło dziennie 100 osób wtedy pojawiało się do 30. Dzisiaj gdy media potwierdziły Koronę na terenie Polski, (Ciągle opisuję sytuację w ZG z mojego punktu widzenia) z normy 100 osobowej na dzień, przerodziła się ona w 400 osobowe nawałnice, które wykupywały wybrane produkty jak szarańcza. Wybrane produkty czyli m.i. kasze, ryż, spirytus, srajtaśma czy żele do dezynfekcji. Wydaje się to w pewien sposób nawet komiczne gdy się widzi pełne półki sklepowe, na których nie ma akurat tych wybranych produktów. Może to dlatego, że teksty kultury o podłożu post-apokaliptycznej wizji świata, (np. zapoczątkowanie epidemią) są przedstawiane w bardziej dramatyczny sposób, gdzie ludzie brali, czasami kradli, wszystko z półek, co im w ręce wpadło. (Tak sam się troszkę przestraszyłem, że będę musiał się podcierać śliskim papierem z gazetki promocyjnej, więc zrobiłem mały zapas papieru do podcieru). Imprezy towarzyskie zostały odwołane z wiadomych powodów. Gdy dojdzie do około piętnastu przypadków zarażeniem w ZG (i okolic, gdyż to w ZG jest wydział zakaźny) zostaną zamknięte miejsca publiczne (szkoły, siłownie, baseny, pewnie za tym pójdą prywaciarze itd.). Pewnie wtedy się ludzie zabunkrują w swoich domach, będą zajadać ryż z kaszą i popijać spirytusem. I tutaj ode mnie porada dla was. Nie wiem czemu, ale muszę o tym napisać (coś jakby z tyłu głowy mi mówi, że właśnie po to zostałem stworzony. Jakbym całe życie był przygotowywany na ten moment, by przekazać ludzkości tą informację). Mianowicie chodzi mi o picie spirytusu. Nie wiem, może w każdym domu o tym mówili. Chodzi tu nie tyle o picie spirytu, a o sztukę spożywania wysoko procentowego (powyżej 90%) alkoholu, który zapewne zaczniecie profilaktycznie popijać po pracy w ramach profilaktyki. Bowiem jest to możliwe, lecz mało prawdopodobne, że się udusicie podczas picia takich mocnych trunków jeśli będziecie to robić źle. Ja mam doświadczenie już od nastoletnich lat, jak konsumować takie napoje wyskokowe. PAMIĘTAJCIE! Spirytus zawsze się pije na wdechu!

Przepraszam za błędy w pisowni, interpunkcji, składni i stylistyce.
0.042271137237549