Złote serce

16
Zimowy ranek zastał ich w łóżku. Promienie słońca wpadały do pokoju rozproszone przez mróz na szybach. Niewyspani i zziębnięci wstali z łóżka. Rodzeństwo mieszkało z pewną staruszką po tym, jak zostali osieroceni w trakcie Ostatniej Wojny. Kiedy zgodziła się ich przyjąć, dziewczynka miała sześć lat, a jej brat lekko ponad półtora roku. Przywykła do tego miejsca, jak i staruszki, a i dzieci były dla kobiety pociechą i ratunkiem w ciężkiej dla niej codzienności. Było zimniej niż zazwyczaj, dlatego dziewczyna zeszła schodami do kuchni, gdzie znajdował się prowizoryczny piec. Nie słyszała jednak znajomych trzasków, nie czuła przyjemnego ciepła ani nie dostrzegła blasku płomieni odbijających się od białej ściany kuchni.

Przechodząc koło kredensu zgodnie ze zwyczajem spojrzała na zdjęcia starszej pani, poustawianych przez nią z wielkim rozmysłem, w drewnianych, ozdobnych ramkach. Był na nich jej mąż, marynarz, który wiele lat temu poległ na froncie. Były też rodzinne strony, wieś, oddalona o setki kilometrów od domu. Pomiędzy zdjęciami z wakacji oraz bliskich, znalazła dość stare, pożółkłe zdjęcie. Przedstawiało ono młodą kobietę, która uśmiechała się od ucha do ucha. Na odwrocie napisano "Wiedeń, 2027r.". Nigdy wcześniej nie widziała tego zdjęcia, choć nie raz przeglądali ze staruszką wszystkie albumy. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Kobieta była na tyle dobra, by podzielić się z nimi nawet wspomnieniami.

Uśmiech jednak zniknął z jej twarzy szybciej, niż się pojawił. Zauważyła, że staruszka nadal leży w swoim łóżku, pomimo godziny ósmej, co było nie do pomyślenia w dzień powszedni. Strach ścisnął ją za gardło. Szła w jej kierunku, jakby nie na swoich nogach. Po podejściu do łóżka w wątłym świetle dostrzegła blade oblicze sędziwej staruszki, otulone wokół śnieżnobiałą, czystą pościelą. Kompletna cisza panowała w pokoju, zdawała się opanowywać cały świat. Smutna teraz dziewczyna, przekonana o przykrym fakcie śmierci staruszki, pochyliła się nad nią z załzawionymi oczami. Kiedy już miała coś powiedzieć, staruszka zachrapała głośno, a dziewczyna pisnęła i podskoczyła ze strachu.
- Co się tutaj dzieje? Pali się? - zapytała staruszka.
- Nic z tych rzeczy, po prostu się przestraszyłam. Proszę wstać, już ósma.- odparła dziewczyna czując niewypowiedzianą ulgę.
- Ciepło się ubierzcie. Nie mamy opału, więc będzie przez jakiś czas chłodno. Gdzie ten mały nicpoń? - zapytała staruszka, mając na myśli oczywiście chłopca, który przecierając oczy pokonywał właśnie trzeszczące schody.

Oddaliła się w stronę kuchenki węglowej. Po paru minutach przygotowała skromne śniadanie, postanowiła poczekać na lepszy moment, by spytać o zdjęcie, które znalazła. Widziała wyraźną zmianę w zachowaniu babci. Miała już piętnaście lat, często zauważała, że brakuje pieniędzy, jednak nic nie mogła na to poradzić. Kilka wcześniejszych rozmów na temat pracy kończyło się tak samo, czyli mocnym argumentem "nie i już" ze strony przybranej babci. System edukacji nie wrócił jeszcze do stanu sprzed wojny, więc praktycznie razem z bratem przesiadywali całymi dniami czytając książki, których babcia za nic w świecie nie chciała sprzedać. Pamiętała, jak kiedyś o mało nie oberwało jej się, gdy chciała rozpalić ogień w piecu używając jednej z nich.
- Czy coś się stało? - zapytała, korzystając z roztargnienia kobiety.
- Skąd to pytanie? - odpowiedziała, patrząc znacząco w kierunku chłopca.

W końcu jednak nadarzyła się okazja do rozmowy w cztery oczy. Z długiej przemowy babci, wypełnionej prawnymi terminami i pełnym oburzenia złorzeczeniu "gryzipiórkom", zdołała wychwycić jedno bardzo istotne stwierdzenie. Nie będzie już otrzymywać funduszy z tytułu opieki nad ich dwójką, a oszczędności zostało już niewiele. Nie chciała ich martwić, nie miała w sobie dość sił, by o tym powiedzieć. Dziewczyna i chłopiec przytulili ją mocno.
- Wystarczy, zaraz się rozkleję. - mruknęła tylko. - Coś wymyślę. - dodała uśmiechając się.
- Dalej! Jedzcie nim wystygnie. - pogoniła chłopca z uśmiechem.
0.042466878890991