Człowiek skurwiel ! Odc. 165

5
Kiedyś, kiedyś swego czasu pracowałem w hurtowni budowlanej.
Lato 2006 roku. Gorąco tak, że diabeł jakby wylazł z piekła to powiedziałby, że pierdoli i bez klimy w aucie nie będzie pracował.
Temperatura na zewnątrz +29 w cieniu w aucie około miliona stopnia. Zapieprzam od 6 rano bo jest boom budowlany i wszyscy się rzucili na kredyty we frankach które im później wyjdą bokiem.
Godzina 13 z hakiem czyli zaraz kończę zmianę, ostatni kurs na miasto i do domku i nad jezioro czy na zimnego browarka.
Ładuje kolejne worki zapraw, klejów, farb czy innych suporeksów. Wsiadam do auta które stało w cieniu więc znośne 100 stopni w środku. Jadę sobie przez miasto, przez korki patrząc na uśmiechniętych ludzi którzy się opierdalają.
Dojeżdżam pod wielką płytę, blok 6 klatkowy. Oczywiście klatka nr 3, piętro nr 4. Kurwa, życie jest piękne. Zaraz fajrant pierdole to nosić z parkingu a miła Pani poprosiła o wniesienie. Podjeżdżam pod samą klatkę, zawsze bliżej, zajmuję prawie cały chodnik tak aby się szło przecisnąć pomiędzy żywopłotem i autem. A wizja dychy na browara za wniesienie wydała się ok. I zapierdalam tak góra-dół, góra-dół.
I wtedy pojawiła się ona Grażyna, chyba Grażyna nie pytałem się ale tak wyglądała. Laska marzenie 90-60-90 jej druga noga miała tyle samo. Symetryczna budowa ciała 160 cm wzrostu, 160 cm obwodu w pasie i 160 kg ciałka. Rubens byłby wniebowzięty.
I rozwrzeszczany bahor wyglądający jak ludzik Michelina.
I do mnie z ryjem jak ja stanąłem. Mówię - Pani Szanowna ja tylko na chwilę towar rozładuje, ciepło, fajrant, góra-dół, parę minut i mnie nie ma.
A ona że z dzieckiem czy ludzikiem nie zrozumiałem jej do końca nie mogą przejść pomimo tego że za żywopłotem mieli z 50m metrów wolnej przestrzeni bo tak stanąłem autem że się zmieścić nie mogą.
Popatrzyłem na nich, na auto, na żywopłot, popatrzyłem na siebię (62 kg żywej wagi) i spokojnym, opanowym głosem do Grażki
- Ja się mieszczę

Grażka zapłonęła tak, że było słychać jak jej tłuszcz skwierczy.

Kurtyna ...
0.049602031707764