XDDDD

44
Zaczynamy serię z opisami doświadczeń i tożsamości osób ksenopłciowych. Dzisiaj przedstawiamy historię osoby członkowskiej naszego kolektywu.

Hejo, mam na imię Ezra. Moje zaimki to ono/jego/o (ostatnia literka to literka, którą używam w czasownikach). Określam się jako osoba ksenopłciowa i nie znalazłom swojej labelki. I chyba nie znajdę, bo mi się nie chce. Moja płeć trochę jest zależna od mojego theriotype, a trochę nie. Theriotype to zwierzę, z którym identyfikuje osoba therian. Osoba therian to osoba, która identyfikuje się przynajmniej częściowo jako zwierzę. Osoby therian nie zachowują się 24/7 jak dane zwierzę. Wiemy, że jesteśmy ludźmi i zachowujemy się jak ludzie przez zdecydowaną większość czasu. Nie będziemy szczekać na każdego, nie będziemy niszczyć rzeczy, sikać w ogrodzie itd. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale osoby therian zachowują się przede wszystkim jak ludzie, robią ludzkie rzeczy w ludzki sposób. Często nie widać, że dana osoba może być therian, bo na osobę therian się nie wygląda, tak samo jak transpłciowość nie ma wygląda. Owszem, są pewne elementy, jak ogony, które osoby therian noszą, ale nie tylko one to robią plus nie wszystkie je noszą, I nie tylko młode osoby identyfikują się jako therian. Bycie osobą therian nie jest chorobą czy zaburzeniem psychicznym, nie jest ucieczką od świata (chociaż oczywiście czasami może być częścią ucieczki, tak samo jak wszystko inne, typu rysowanie, jazda na motocyklu itp.).

Moja ksenopłciowość ma dwie warstwy. Pierwszą, na której żyje mój theriotype oraz podziemną, na której się wszystko dzieje. To trochę tak, jakby na górze była czilera utopia, żeby dzik (to najprawdopodobniej mój theriotype, ale jeszcze nie jestem pewne, odkrywanie swojego theriotype jest trochę podobne do odkrywania swojej płci, też zabiera trochę czasu i nie zawsze od razu trafiamy na swoją labelkę) mógł sobie żyć beztrosko, a na dole odbywają się wszystkie rozkminy na temat płci, wszystkie burze, wszystkie zmiany płci, to podziemny ocean, podziemny świat, w którym moja płeć żyje. Ogólnie moja płeć jest tak bardzo płynna, że aż wygląda na jednolitą masę, na coś stałego. Jednak ja odczuwam zmiany. Zmienia mi się dysforia (śmieję się, że prześladuje mnie klątwa bindera – jak nie mam dysforii to mam go pod ręką, a jak mam dysforię to jestem poza domem), literkowe imię (mam swoje cyferkowe imię, które jest mniej więcej stałe, ale nie chcę go ujawniać), co miesiąc albo nawet częściej imię przestaje mi się podobać, nie jest częścią mnie, więc je odrzucam i szukam kolejnego. Także ekspresja mi się zmienia, nie mam za wielkiego wyboru w swojej szafie, bo prawie wszystko jest w stylu „za duże”, aczkolwiek czasami można zauważyć zmiany, czasami ubieram się bardziej „męsko”, a czasami bardziej „żeńsko”, czasami bardziej neutralnie. Można zauważyć, jeśli się mnie zna, często się ze mną przebywa oraz chce się to zauważyć, a nie ma takich osób, więc tak na serio to nikt nie zauważa mojej zmiennej ekspresji. Czasami też mam tak, że moje ukochane zaimki ono/jego wkurzają mnie i wtedy nawijam w innych, ale nie często się to mi zdarza, bo akurat ono/jego to neutralne zaimki. Moja płeć ta wyższa, ta czilera utopia z dzikiem wygląda w ten sposób: siedzi sobie dziczek w błotku, do którego wlewa się woda dzięki kołu młyńskiemu, którym kręcą najady (nimfy wodne), by ta woda się wlewała szybciej oraz nad tym wszystkim krąży smok powietrza. Tak to by wyglądało, gdyby chciało się wszystko zmieścić na jednym obrazku. Jednak wszystko funkcjonuje oddzielnie, dziczek sobie samotnie funkcjonuje w lesie, najady w swoim jeziorku topią ludzi, a smok powietrza króluje nad lasem. To są symbole 3 żywiołów, z którymi się utożsamiam, tak na serio w tym lesie jest o wiele więcej istot, tych mitycznych i nie mitycznych. Moimi żywiołami są las (dzik), woda (najady) i powietrze (smok powietrza). Jestem naturą na poziomie płci oraz dzikiem na poziomie identyfikowania się jako ja, nie identyfikuję się jako człowiek, tylko jak najprawdo
0.049272060394287