Smutna prawda. Zapraszam do polemiki.

39
Niestety nie żyjemy w równym społeczeństwie, tylko w matriarchacie. Cały system prawno-społeczny jest uwarunkowany tak, żeby kobiety miały łatwiej a mężczyzna to ma się dostosować i tyle, począwszy od zasiłków (spróbujcie iść do MOPSu jako mężczyźni), po edukację (ponad 60% chętnych na uczelnie medyczną we Wrocławiu to kobiety, a mimo tego w oficjalnym komunikacie możemy przeczytać że przyjmą więcej kobiet.) po normy społeczne (tak jak Pani Monika wspominała: kobieta może dotknąć mężczyzny czy nawet uderzać i wszystko jest ok), Emerytury (3/4 wpłacają mężczyźni do ZUSu a 3/4 wypłacają kobiety), służbę zdrowia (większość idzie na kobiety). Dosłownie cały czas jesteśmy bombardowani tym jak to kobiety mają źle i trzeba im pomóc, a facet to ten bad guy. Potem taki chłopak jak ja idąc sobie przez życie widzi że nawet w pracy w korpo dziewczyny dostają tą lżejszą robotę. Pracowałem w IT i na siłę przyjmowali kobiety żeby potem użyć tego do marketingu (50% programistów to kobiety!), a wyglądało to tak że większość robiła najlżejsze komponenty za tą samą pensje co chłopaki siedząc po 12h na dobę. I tak potem człowiek się zastanawia gdzie jako facet ma w życiu lepiej? W związku to samo: to Ty jako facet masz zagadać, zainicjować spotkanie, na późniejszym etapie masz ogarnąć mieszkanie i w ogóle masz ogarniać. Twoja wartość jako mężczyzny jest definiowana przez twoje możliwości, umiejętności oraz to co już osiągnąłeś. Wartość kobiety w obecnym modelu społecznym wynika z samego faktu bycia kobietą. Stąd taki problem w dobraniu partnera. Ty wiesz , że jak coś w życiu pójdzie nie tak, trafisz na jakąś zafiksowaną kobietę to masz przewalone. Ona Może nakłamać na policji, wynieść cały sprzęt z mieszkania bez decyzji sądu (przypadek z życia) i to zawszę ona będzie poszkodowaną a Ty będziesz winny. Alimenty? Jak dobrze zarabiasz to pół pensji masz oddać, a przy okazji to kobieta będzie decydować kiedy i ile będziesz widział dziecko i to wszystko za przyzwoleniem państwa. A jej to i tak pomoże państwo więc lus. Nawet debata społeczna jest ustawiana pod kobiety. Aborcja? Jej ciało jej sprawa ona może decydować czy chce urodzić czy nie, ale jak się zdecyduję urodzić to ty jako facet już nie masz możliwości decydowania czy chcesz wychować to dziecko czy nie. Nikt cię o zdanie nie zapyta, masz płacić i koniec. Okazuje się że prawie każda dziewczyna jest za aborcją na życzenie, ale jednocześnie żadna nie zna takiego pojęcia jak tzn. "męska aborcja" bo nigdy nie zastanawiała czy facet w przypadku kiedy kobieta zdecyduje się urodzić może się zrzec praw do dziecka czy nie. W telewizji o tym nie mówią. Kobiet jako kolektywu nie można krytykować bo spotyka się to ze społecznym ostracyzmem, przytaczając takie dane zostaniesz nazwanym faszystą, mizoginem i tym podobne. Na facetów i ich problemy można pluć do woli i nikt się nie odezwie; ba, większość nie zna nawet takiego określenia jak mizoandria. Osoby wyznające poglądy mizoandryczne można zapraszać do dużych mediów i nikt nawet nie mrugnie, nie stanie w obronie równości, a szkoda. Pozdrawiam serdecznie.
0.040625095367432