Piksy, tabsy i czopasy

22
Siema.
Zainspirowany przydatnymi w życiu tekstami które czasem tu wpadają postanowiłem sam coś skrobnąć. Pracuje w aptece i widząc zakłopotanie ludzi którzy dostali cztery cyferki zapisane na "liściu" czy innej karteczce postanowiłem napisać jak ogarnąć realizowanie recept. Dla wielu z was temat na wypierdalajke instant, a inni może mają tego pecha czasem korzystać z łask NFZ. Do tego same przepisy wystawiania i realizacji są tak pojebane, że często trzeba je interpretować na bieżąco. W dodatku nad aptekami czuwa inspektorat który ma swoje interpretację na temat tego czy dobrze pełnimy rolę służby publicznej, prywaciarzy co chcą mieć wypłaty oraz cerbera pilnującego kasy z NFZ, jednocześnie.

Jak dostaniecie te 4 cyferki to jest to recepta. Czasem dostaniecie też kartke z kodem kreskowym u góry. Jest wydruk informacyjny, więc jeśli lekarz się pomyli i poprawi to długopisem to można od razu to sobie w dupę wsadzić. Erecepte da się tylko usunąć i napisać na nowo. Na jednym kodzie może być 5 różnych leków. Każdy lek to de facto inna recepta, którą można wykupić osobno w innych aptekach, byle się pojebać, bo otwartej gdzie indziej recepty ja nie otworze.

Macie kody, bierzecie PESEL, bo bez tego nie zobaczę nic, idziemy do apteki. 
Możemy tam usłyszeć:
1) Recepta przeterminowana 

Jak macie anginę to antybiotyk trzeba kupić do 7 dni (taki w tabletkach) do smarowania na pryszcze dłużej bo:

Normalnie recepta ma ważność 30 dni, tak podstawowo. Lekarz może ja przedłużyć do 365 dni ważności , czasem zrobi tak dla całego pakietu a jedna zostawi ustawiona na miesiąc i jest zonk potem.  Nie może przedłużyć recept dla narkotyków i psychotropów,  a z nimi zawsze też jest 10x tyle problemów.
Jak wiecie, że jest "roczna" bo leczycie np. tarczycę czy ciśnienie, to i tak idźcie w ciągu tego miesiąca i kupcie po jednej paczce czasem nawet listu jak dadzą. Czemu?

Bo ktoś dojebał z pomysłem, że jak przyjdziecie po +30 dniach, powiedzmy 50ciu, to ja wam muszę lek za ten czas odjąć. Często do zera. Zamiast przypomnieć pacjentowi, że ma je brać tak albo siak, to stoję z kalkulatorem jak debil i "na złość" kradnę jego leki. 
Przykład: macie sto tabletek, na recepcie lekarz napisał: bierz dwie dziennie. Wy wbijacie na czillku po 40 dniach do mnie, bo recepta roczna, a ja sorry Winnetou. 100-(40*2)=20 tyle ci dam. Da się to czasem naciągać w górę ale nie zawsze. Jak wyjdzie zero to możecie najwyżej wyrwać Stoperan na promce. Chyba że sytuacja krytyczna to piszemy sami recepty na 100%. 

To tylko zarys części jednej kwestii w tym całym prawno-etycznym pierdolniku. Czasem łatwiej by było znaleźć rudego wielbłąda w Donbasie i go tu zarejesowac na motorower niż wydać babci lek na receptę i nie nagiąć przepisów. Jak kogoś to zainteresuje mogę pociągnąć dalej wątek, jak hajs z refundacji. A jak nie to wypierdalam. Czołem!
0.061854124069214