Autostop
Bądź mną lv 17.
Licbaza w Pierdziszewie Dolnym.
Umów się z ziomkiem że pewnego dnia pojedziecie do miasta wojewódzkiego na wagary.
Żeby nie jechać jak gołodupiec naściemniaj starym że jedziecie na wycieczkę i potrzebujesz kasy.
Powiedz też że z racji wycieczki wrócisz później niż zwykle.
Postanawiacie z ziomkiem że nie pojedziecie autobusem tylko autostopem, bo szkoda kasy na bilet a nie chcecie ryzykować konfrontacji z kanarami.
Dzień wyprawy.exe.
Spotykacie się na trasie wylotowej z Wypizdowa i zaczynacie łapać stopa.
Trochę to trwa i nikt się nie zatrzymuje (smutna żaba.jpg).
Stwierdzacie że lepiej już było jechać pekaesem niż tu stać, bo pół dnia tu stracicie i w dupę pojedziecie, a nie do miasta.
Jednak stoicie jeszcze chwilę i dalej łapiecie okazję, aż wreszcie ktoś się zatrzymuje (hura!)
Pytacie kierowcy czy jedzie tam gdzie się wybieracie, a on (koleś lv ok 35) odpowiada że tak, więc wsiadacie.
Auto wypasione, zadbane, pachnie luksusem.
Jazda upływa wam na pogawędce z kierowcą, aż w pewnym momencie koleś mówi że musi na chwilę zjechać z trasy i coś załatwić.
Ok. Skręcacie na jakieś zadupie, mijacie kilka wioch, a koleś dalej jedzie.
Pytacie czy daleko jeszcze bo trochę wam się spieszy, a on że już prawie jesteście na miejscu.
W końcu zatrzymujecie się na jakimś totalnym zadupiu w środku lasu i koleś każe wam wysiadać (co jest kurwa.jpg).
Sam też wysiada, otwiera bagażnik, wyciąga z niego dwie łopaty i każe wam kopać we wskazanym miejscu (obsrana zbroja.exe)
O ja pierdolę, myślicie sobie jak bardzo macie przejebane. Jak już wykopiecie sobie grób, kolo was zajebie, zakopie i nikt was nie znajdzie, bo nikt nie wie gdzie jesteście.
Zaczynacie kopać. Po pewnym czasie stwierdzacie że jest was dwóch, macie łopaty w rękach, a koleś jest sam, jednak w tym momencie gość się orientuje co planujecie i wyciąga spod pachy pistolet (odgłos pryskających złudzeń.waw)
Kopiecie dalej, nagle natrafiając na coś twardego po łopatą. Okazuje się że to długi, gruby korzeń.
Zaczynam szarpać i ciągnąć za ten korzeń i dobrze że w tym momencie się obudziłem bo inaczej bym sobie chuja urwał.
Licbaza w Pierdziszewie Dolnym.
Umów się z ziomkiem że pewnego dnia pojedziecie do miasta wojewódzkiego na wagary.
Żeby nie jechać jak gołodupiec naściemniaj starym że jedziecie na wycieczkę i potrzebujesz kasy.
Powiedz też że z racji wycieczki wrócisz później niż zwykle.
Postanawiacie z ziomkiem że nie pojedziecie autobusem tylko autostopem, bo szkoda kasy na bilet a nie chcecie ryzykować konfrontacji z kanarami.
Dzień wyprawy.exe.
Spotykacie się na trasie wylotowej z Wypizdowa i zaczynacie łapać stopa.
Trochę to trwa i nikt się nie zatrzymuje (smutna żaba.jpg).
Stwierdzacie że lepiej już było jechać pekaesem niż tu stać, bo pół dnia tu stracicie i w dupę pojedziecie, a nie do miasta.
Jednak stoicie jeszcze chwilę i dalej łapiecie okazję, aż wreszcie ktoś się zatrzymuje (hura!)
Pytacie kierowcy czy jedzie tam gdzie się wybieracie, a on (koleś lv ok 35) odpowiada że tak, więc wsiadacie.
Auto wypasione, zadbane, pachnie luksusem.
Jazda upływa wam na pogawędce z kierowcą, aż w pewnym momencie koleś mówi że musi na chwilę zjechać z trasy i coś załatwić.
Ok. Skręcacie na jakieś zadupie, mijacie kilka wioch, a koleś dalej jedzie.
Pytacie czy daleko jeszcze bo trochę wam się spieszy, a on że już prawie jesteście na miejscu.
W końcu zatrzymujecie się na jakimś totalnym zadupiu w środku lasu i koleś każe wam wysiadać (co jest kurwa.jpg).
Sam też wysiada, otwiera bagażnik, wyciąga z niego dwie łopaty i każe wam kopać we wskazanym miejscu (obsrana zbroja.exe)
O ja pierdolę, myślicie sobie jak bardzo macie przejebane. Jak już wykopiecie sobie grób, kolo was zajebie, zakopie i nikt was nie znajdzie, bo nikt nie wie gdzie jesteście.
Zaczynacie kopać. Po pewnym czasie stwierdzacie że jest was dwóch, macie łopaty w rękach, a koleś jest sam, jednak w tym momencie gość się orientuje co planujecie i wyciąga spod pachy pistolet (odgłos pryskających złudzeń.waw)
Kopiecie dalej, nagle natrafiając na coś twardego po łopatą. Okazuje się że to długi, gruby korzeń.
Zaczynam szarpać i ciągnąć za ten korzeń i dobrze że w tym momencie się obudziłem bo inaczej bym sobie chuja urwał.