Lot

12
- Będzie dobrze, wszystko będzie dobrze. - powiedział spokojnie ściskając jej dłoń.
- Wiem że turbulencje są normalne, nie są jednak przez to ani odrobinę mniej przerażające. - odparła odwracając głowę w stronę okna. Był wściekły, nie dał jednak tego po sobie poznać. Obiecał jej egzotyczne wakacje po rozstaniu z matką. Jej częste przebywanie z rodzicielką miało na nią wpływ. Nie mógł stwierdzić jaki, sam miał coś za uszami, jak każdy. Widział tylko jak staje się coraz bardziej nieporadna, zagubiona, niepewna niczego. Nie chciał żeby tak czuła się jego córka. Nie wiedział jak to zmienić.
- Spróbuję zasnąć. - mruknęła naciągając opaskę na oczy. Stewardessa z wymownym spojrzeniem zbliżyła do niego tacę z lampkami szampana. 

Wziął obie, wypił jednym duszkiem i odstawił kielichy na tacy.
- Może życzy pan sobie coś mocniejszego? - zapytała uprzejmie kobieta.
- Nie, dziękuję. - odparł, po czym poprawił się w fotelu rozmyślając. Alkohol był jednym z powodów przez które się rozstali. Zbyt dobrze smakował im kiedy po kilku wygranych zakładach zatracili się w nim bez pamięci. 
- Podwójna whiskey - rzucił po krótkim namyśle.
Samolot jak samolot. Kiedyś jeździł do pracy zardzewiałym twingo, dziś lata pierwszą klasą. Rosły mężczyzna z pomarszczoną twarzą oplótł palce wokół szklanki. Samolot zadrżał wyjątkowo mocno. Córka z piskiem chwyciła go za ramię. Złożył podłokietnik, objął ją po czym sam też zasnął z delikatnym uśmiechem.
0.040891885757446