W samolocie
1 r
126
Lecą samolotem ojciec z małym chłopcem oraz Szymon Hołownia. W pewnym momencie coś strzeliło w silniku i samolot zaczął spadać. Pilot kazał pasażerom założyć spadochrony i skakać, po czym sam wyskoczył. Okazało się, że zostały tylko dwa spadochrony. Szymon Hołownia mówi:
- Ja się muszę uratować. Ludzie się ze mnie śmieją, że jestem głupi, a ja muszę udowodnić, że to nieprawda. Jestem poważnym politykiem i musze naprawić Polskę!
Po tych słowach zabrał spadochron i wyskoczył. Ojciec mówi do syna:
- Bierz spadochron i skacz, masz całe życie przed sobą.
Na to chłopiec:
- Spokojnie tato, nadal mamy dwa spadochrony. Hołownia wziął mój tornister.
- Ja się muszę uratować. Ludzie się ze mnie śmieją, że jestem głupi, a ja muszę udowodnić, że to nieprawda. Jestem poważnym politykiem i musze naprawić Polskę!
Po tych słowach zabrał spadochron i wyskoczył. Ojciec mówi do syna:
- Bierz spadochron i skacz, masz całe życie przed sobą.
Na to chłopiec:
- Spokojnie tato, nadal mamy dwa spadochrony. Hołownia wziął mój tornister.