Czuję się źle człowiek
Dyskusje ogólne
1 r
49
To jest chyba ostatnie miejsce, w którym szukałbym pomocy, ale z racji, że dużo tutaj facetów...
Jestem, a właściwie byłem z dziewczyną. Byliśmy półtora roku. Nie czułem tego. Widziałem, że się w tym męczę. Że gdy ona mówi, że kocha, to mi nie mogło to przejść przez gardło. I pomimo tego, że super mi się z nią rozmawia, spędza czas czy cokolwiek to jednak oczekiwałbym czegoś więcej. Że będę jej mówił, że kocham z własnej inicjatywy. Że będę sobie wyobrażał ją jako moją żonę, matkę moich dzieci... Ale tego nie było.
Na samym początku było super, natomiast później z czasem zanikł ten ogień, namiętność. Od dłuższego czasu wracaliśmy do mieszkania i zachowywaliśmy się jak małżeństwo po 50 latach stażu. Nie czułem pociągu fizycznego do niej. Nie czułem również, że ja ją pociągam fizycznie. Wchodzimy razem do mieszkania- człowiek oczekiwał, że tylko przejdziemy przez próg drzwi to rzucimy się na siebie. A tutaj? szybki cmok, wspólne gotowanie, serial, sen. I tak codziennie. Nie pasowaliśmy do siebie w łóżku- ostatni seks uprawialiśmy rok temu. Ona nie brała tabletek i miała bardzo nieregularne okresy, a ja bałem się ciąży do tego stopnia, że nie potrafiłem się skupić na seksie i miałem problemy ze wzwodem. Od tego czasu były co najwyżej "zabawy".
Natomiast ona jest dla mnie idealna. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić kogoś lepszego niż ona. Przez ten rok dogadywaliśmy się ze wszystkim - polityka, światopogląd, wiara, humor, wszystko... No naprawdę niesamowita kobieta, która wszystko by dla mnie zrobiła. Oddałaby mi swoje serce na talerzu gdybym poprosił...
A ja?
A ja powiedziałem jej dzisiaj, że czuję się bardziej jakbyśmy byli przyjaciółmi. Ona spytała czy czuję, że coś wygasło. Potwierdziłem.
Dlaczego nie potrafię jej kochać? Co jest kurwa ze mną nie tak?
Jestem, a właściwie byłem z dziewczyną. Byliśmy półtora roku. Nie czułem tego. Widziałem, że się w tym męczę. Że gdy ona mówi, że kocha, to mi nie mogło to przejść przez gardło. I pomimo tego, że super mi się z nią rozmawia, spędza czas czy cokolwiek to jednak oczekiwałbym czegoś więcej. Że będę jej mówił, że kocham z własnej inicjatywy. Że będę sobie wyobrażał ją jako moją żonę, matkę moich dzieci... Ale tego nie było.
Na samym początku było super, natomiast później z czasem zanikł ten ogień, namiętność. Od dłuższego czasu wracaliśmy do mieszkania i zachowywaliśmy się jak małżeństwo po 50 latach stażu. Nie czułem pociągu fizycznego do niej. Nie czułem również, że ja ją pociągam fizycznie. Wchodzimy razem do mieszkania- człowiek oczekiwał, że tylko przejdziemy przez próg drzwi to rzucimy się na siebie. A tutaj? szybki cmok, wspólne gotowanie, serial, sen. I tak codziennie. Nie pasowaliśmy do siebie w łóżku- ostatni seks uprawialiśmy rok temu. Ona nie brała tabletek i miała bardzo nieregularne okresy, a ja bałem się ciąży do tego stopnia, że nie potrafiłem się skupić na seksie i miałem problemy ze wzwodem. Od tego czasu były co najwyżej "zabawy".
Natomiast ona jest dla mnie idealna. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić kogoś lepszego niż ona. Przez ten rok dogadywaliśmy się ze wszystkim - polityka, światopogląd, wiara, humor, wszystko... No naprawdę niesamowita kobieta, która wszystko by dla mnie zrobiła. Oddałaby mi swoje serce na talerzu gdybym poprosił...
A ja?
A ja powiedziałem jej dzisiaj, że czuję się bardziej jakbyśmy byli przyjaciółmi. Ona spytała czy czuję, że coś wygasło. Potwierdziłem.
Dlaczego nie potrafię jej kochać? Co jest kurwa ze mną nie tak?