Historia
Dzidki jako że idzie zima wielkimi krokami, to chciałbym się podzielić historią najlepszego wybrnięcia z krępującej sytuacji jakie widziałem. Była to oczywiście zima, ok -15 stopni, wszędzie śnieg, na chodnikach lód. W moim wypizdowie jest dworzec PKS, skąd wszyscy uczniowie i nie tylko wracali do domów. Godzina 15 mniej więcej, więc tłumy ludzi. Idzie facet, na oko 60 lat, w eleganckim płaszczu, idzie wzdłuż dworca i nagle JEB! Wywinął orła, ale nie tam jakieś poślizgnięcie. Dosłownie poleciał jak w kreskówkach, nogi wyżej niż reszta ciała. Szybko wstał, otrzepał się ze śniegu i powiedział głośno "No, mało brakowało i bym się wypierdolił".