Kawał #90
Warszawa, 2.00 w nocy.
Trzech nawalonych jak szmaty typów wsiada do taryfy pod klubem. Taksiarz obczaił, że są porobieni więc włączył silnik, pogazował i po minucie wyłączył mówiąc:
-No Panowie, dojechaliśmy.
Pierwszy zapłacił, drugi podziękował a trzeci strzelił liścia taksiarzowi.
Szofer w panice, że się typ zorientował, a ten na to wybełkotał:
- Następnym razem wolniej wariacie, o mało nas nie zabiłeś...
Trzech nawalonych jak szmaty typów wsiada do taryfy pod klubem. Taksiarz obczaił, że są porobieni więc włączył silnik, pogazował i po minucie wyłączył mówiąc:
-No Panowie, dojechaliśmy.
Pierwszy zapłacił, drugi podziękował a trzeci strzelił liścia taksiarzowi.
Szofer w panice, że się typ zorientował, a ten na to wybełkotał:
- Następnym razem wolniej wariacie, o mało nas nie zabiłeś...