Dzidki, jak myślicie ile jeszcze czasu minie zanim zachód "imploduje" od środka?
 Bo to, że jebnie jest, moim zdaniem, tylko kwestią czasu. Narasta niezadowolenie społeczne związane z obniżeniem poziomu życia (tak, nie tylko w Polsce), które jest bezpośrednio powiązane z postępującym i radykalnym rozwarstwieniem majątkowym warstw społecznych. Gołym okiem widać że w świetle prawa są równi i równiejsi. Konflikty na tle rasowo-etniczno-religijnym są już praktycznie wpisane w codzienność życia zachodniej Europy. Narasta radykalizacja ideologiczna środowisk politycznych wśród młodych ludzi. Trwa (udana) próba naszczucia na siebie mężczyzn i kobiet, wspierana przez media potęgowana przez nakłanianie kobiet do odrzucenia wartości takich jak wierność, rodzina, miłość. To z kolei przekłada się w dużej mierze na to, że młodzi mężczyźni w wieku 20-30 lat w dużej mierze nie mają w życiu żadnych wartości za które warto by było walczyć i umierać, nie mają przyjaciół, rodziny i niczego poza "miską ryżu" - nie mają absolutnie nic do stracenia.
Nie wiem, może przesadzam ale po chwili refleksji zdaje mi się że cała Europa (i stany) siedzi na beczce prochu i bawi się krzesiwem.