Dlaczego warto tańczyć
Pewnego wieczoru postanowiłem spróbować czegoś nowego i zdecydowałem się zapisać na kurs tańca. Nie byłem zbyt zręczny na parkiecie, ale chciałem się nauczyć czegoś nowego i jednocześnie poznać nowych ludzi. Kurs odbywał się raz w tygodniu, a ja z niecierpliwością czekałem na każdą lekcję.
Pierwsze zajęcia były pełne śmiechu i niezdarnych ruchów, ale im więcej się uczyłem, tym bardziej zaczynałem się swobodnie poruszać. W miarę upływu czasu zaczęły rodzić się nowe znajomości, a jedną z osób, która przyciągnęła moją uwagę, była piękna blondynka o imieniu Julia.
Nasz pierwszy kontakt był dość nieśmiały. Podczas jednej z przerw w tańcu zauważyłem, że Julia siedzi sama, więc postanowiłem podejść i zacząć rozmowę. Okazało się, że podobnie jak ja, była nowicjuszką w świecie tańca. Zaczęliśmy żartować z własnych nieudolnych prób, co przerodziło się w luźną rozmowę o naszych zainteresowaniach i życiu codziennym.
Z każdą kolejną lekcją zaczęliśmy coraz lepiej się poznawać. Ćwiczyliśmy razem, pomagając sobie nawzajem poprawiać kroki i figury. Nasza wspólna przygoda na parkiecie stała się także pretekstem do wspólnych spotkań poza kursami tańca. Zaczęliśmy razem chodzić na kawę, a potem na wspólne spacerki, dzięki czemu nasza znajomość przerodziła się w coś więcej niż tylko partnerstwo taneczne.
Nasz związek kwitł niczym taneczna melodia, pełen radości, zgrania i wzajemnego wsparcia. Po równym roku powiedziała mi parę słów, po których wiedziałem, że to ta jedyna: "legia to stara kurwa".
I postanowiłem się jej oświadczyć.
Pierwsze zajęcia były pełne śmiechu i niezdarnych ruchów, ale im więcej się uczyłem, tym bardziej zaczynałem się swobodnie poruszać. W miarę upływu czasu zaczęły rodzić się nowe znajomości, a jedną z osób, która przyciągnęła moją uwagę, była piękna blondynka o imieniu Julia.
Nasz pierwszy kontakt był dość nieśmiały. Podczas jednej z przerw w tańcu zauważyłem, że Julia siedzi sama, więc postanowiłem podejść i zacząć rozmowę. Okazało się, że podobnie jak ja, była nowicjuszką w świecie tańca. Zaczęliśmy żartować z własnych nieudolnych prób, co przerodziło się w luźną rozmowę o naszych zainteresowaniach i życiu codziennym.
Z każdą kolejną lekcją zaczęliśmy coraz lepiej się poznawać. Ćwiczyliśmy razem, pomagając sobie nawzajem poprawiać kroki i figury. Nasza wspólna przygoda na parkiecie stała się także pretekstem do wspólnych spotkań poza kursami tańca. Zaczęliśmy razem chodzić na kawę, a potem na wspólne spacerki, dzięki czemu nasza znajomość przerodziła się w coś więcej niż tylko partnerstwo taneczne.
Nasz związek kwitł niczym taneczna melodia, pełen radości, zgrania i wzajemnego wsparcia. Po równym roku powiedziała mi parę słów, po których wiedziałem, że to ta jedyna: "legia to stara kurwa".
I postanowiłem się jej oświadczyć.