Emerytura, luźne przemyślenia

51
W tej dzidce poruszę kwestię emerytur jako, że często jest ona tematem dyskusji w komentarzach. W dużym skrócie większość debat jeżeli chodzi o emerytury dzieli się tak: 
Emerytura, luźne przemyślenia
No więc który schemat byłby prawidłowy? No do końca to żaden, w pierwszym ZUS pada i mamy dość skrajną sytuację i stworzenie puli wyborców, którzy zagłosowaliby za drugim panem, który też nie rozwiązałby kwestii emerytur efektywnie. Czemu? 

Wstęp historyczny: obecny system emerytalny jest oparty o dość dawną koncepcję systemu solidarnościowego, czyli młode pokolenie płaci na starsze pokolenie. System ten wprowadzono w XIX wieku kiedy dzietność była spora, a wieku emerytalnego mało kto dożywał. Jednak XIX wiek się skończył, XX też. Trend demografii wygląda tak: 
Emerytura, luźne przemyślenia
Równocześnie zwiększa się pula seniorów, którzy pobierają emerytury, pominę już osoby uprzywilejowane jak mundurowi, a także wyborcze "prezenty jak 13 i 14 emerytura czy KRUS. To tylko gwóźdz do trumny. 
No więc teoretycznie, Zandberg ma rację: żeby starczyło na godne emerytury to trzeba podnieść składki, ale problem jest taki że tak naprawdę musiałaby to być zaporowa kwota, czemu? Dług samego ZUS, który jest liczony osobno od PKB to ponad 3,5 biliona złotych, dla porównania dług PKB to 1,7 biliona. Do tego 1/3 emerytur jest zasilania bezpośrednio z budżetu. Podsumujmy: mimo składek mamy dofinansowania z budżetu oraz ZUS musi się potężnie zadłużać by wypłacać emerytury. Trudno powiedzieć ile więc musiałaby wynosić kwota składki by pokrywało w pełni potrzeby obecnego systemu, ale na pewno byłaby... 
Emerytura, luźne przemyślenia
Teoretycznie jeszcze możemy robić więcej dzieci, które dorosną i będą na nas robić, ale: 
- nie ma takich trendów społecznych, młodzi Polacy nie decydują się na rodzicielstwo i nie da się temu łatwo zaradzić, 
- nawet jeżeli jakimś cudem przez 10 lat Polacy postanowią się pruć jak króliki to potem ten baby boom się zestarzeje zwiększając grupę beneficjentów... czyli zwiększy to koszt, 
- niektórzy mówią o tym, że należy sprowadzać masowo czarnu... imigrantów, o tym jak debilny to pomysł nie będę się wypowiadać. 

Co więc zostaje? Tęgie głowy nad tym myślą, ale podzielę się moim osobistym przekonaniem: emerytury traktować jak każde inne świadczenie socjalne i finansować je z budżetu.
Emerytura, luźne przemyślenia
"No dobra kurła, ale co to zmienia?" 

1. Nie jesteśmy zakładnikami demografii, nie ma znaczenia ile dzieci się urodzi. Chodzi o to żeby po prostu bilans finansowy się zgadzał. Daje to też większą transparentność finansową, nie ma równoległego długu względem PKB oraz udawania "to nie jest budżet". 
2. Koszt składek rozkłada się na szereg podatków. Czyli nie ma już składki emerytalnej, ale w zamian np dojdzie do podniesienia kilku podatków oraz zapewne równolegle nowego obciążenia podatkowego np w działalności gospodarcze. I tutaj myk taki, że cała ta koncepcja powinna być propsowana przez lewicę... ale jak to? 
Emerytura, luźne przemyślenia
Dzieje się tak, gdyż składka emerytalna jest dość wyraźnym kosztem w Umowie o Pracę. Tyczy się to zwłaszcza wszelkiej maści specjalistów, prawników, informatyków itd. Czyli tych co już zarabiają np 4 krotność minimalnej. Jak to wygląda na wykresie? 
Emerytura, luźne przemyślenia
Co by nie mówić, brak tej składki działałby na korzyść UoP, więcej specjalistów przechodziłoby na taką formę zatrudnienia lub przynajmniej faworyzowało na rynku pracy, co za tym idzie byliby objęci Kodeksem Pracy i faktycznymi w świetle prawa pracownikami. Co prawda obecna lewica coraz bardziej brzydzi się pracą, ale nadal pozornie promują pracowników i umowy o pracę. 

No dobra, tutaj mówię o plusach, a gdzie minusy i ryzyka? Otóż obok lenistwa i zachowawczości polityków oraz tego że emerytury to drażliwy temat istnieje jedno, duże ryzyko w tym pomyśle: dług ZUS zostałby zsumowany z PKB. Co to by w praktyce oznaczało: dług PKB w wysokości ponad 120%, przekroczenie konstytucyjnych progów i zasadniczy paraliż wszelkich podwyżek oraz wdrażanie drakońskiej polityki finansowej. Żaden rząd tego nie chce, bo wtedy nie można rozdawać prezentów, trzeba zaciskać pasa i faktycznie ruszyć się z reformami, po co to komu? Teoretycznie jednak można po prostu oddzielić dług ZUS od długu PKB, ot taki garb, wiadomo że wobec starych emerytów byłyby stare zasady, wobec przyszłych beneficjentów nowe np emerytura stażowa na poziomie 40 lat(z liczeniem studiów, dzieci itd to co jest w ZUS obecnie), ale byłaby to ryzykowna gimnastyka, której żaden polityk podejmować się nie chce. 

Tyle w temacie, zapraszam do dyskusji. 
0.051414012908936