Baldury takie są

18
Baldury takie są
Spojlery z Baldura trzeci akt. 
Bądź mną, wielki wampir Cazador Szarr lvl jakoś 500+ nie wiesz sam dawno straciłeś rachube. Miej fajną posiadłość w fajnym mieście. Bądź wampirem, straszne ci tylko słońce. Znajdź fajny przepis na nieśmiertelność. Przemień 7 ludzi w swoje sługi, plugawe podwamirze stworzenia. Są na każde twoje skinienie. Na plecach każdego stryj tajemnicze runy. Każ im przynosić sobie swoje ofiary. W przepisie musisz poświęcić swoich 7 podwampirzych przydupasów. Każdy z nich musi przynieść ci 1000 kolejnych których potajemnie przemienisz w kolejne podrzędne podwampiry. Trochę im schodzi, mija paręset lat. W końcu bliski swojego celu. Z racji tego że parę set lat jest nudne, w międzyczasie zabawiasz się regularnie w Sado maso ze swoimi 7 przydupasami którzy są na każde skinienie. Nie wybaczasz błędów. Jesteś potężny i surowy, uwielbiasz się znęcać. 
W międzyczasie musisz powiększać swoją piwnicę bo gdzieś musisz pomieścić tych 7 tysięcy przemieńców. Piwnica w końcu robi się wielka jak cipa poolki po Erasmusie połączone z ego typowego lewaka. Oczywiście kopiesz sam, bo takie masz dziwne hobby, chcesz utrzymać to w tajemnicy hehe. W końcu jesteś wielkim i potężnym wampirem Cazadorem Szarrem.
Mija czas, cel coraz bliżej. Nagle jeden z twoich pierwszych przydupasów totalnie znika. Cojestkurwaexe. Bez tego skurwola nie spełni się twoje marzenie o nieśmiertelności potędze władzy i chodzeniu w blasku promieni słonecznych. Ucieczka skurwola jest tajemnicza, dosłownie zapadł się pod ziemię. Ze smutku zatrudniasz wilkołaki, w końcu widać kto tu jest podrzędnym gatunkiem hehe głupie kundle. mija sporo czasu, wysłałeś na poszukiwania łowców wampirów, w końcu przez kilkaset lat nikt nie skapnął się że z miasta ciągle znikają ludzie (7 tysięcy...) I że w jednej posiadłości wciąż siedzi hehe jeden człowiek. Łowcy nie wracają coś jest nie tak. Po okolicy krążą opowieści że do miasta nadciąga potężna armia zła i ciemnosci którzy chcą rozkurwić całe miasto. Chujkurwaexe trzeba trzeba rozpocząć rytuał. Wysyłasz swoich przydupasow do miasta by szukali uciekiniera. O dziwo poskutkowało, znaleźli go, ale dostali wpierdol. Podobno wyszedł spod twojego wpływu. Jest silny i chodzi w towarzystwie pojebanych ludzi którzy rozkurwiają wszystko co podejdzie pod nogi, okradną każda jebaną skrzynkę i zabiorą wszystko co nie jest przybite do ściany. A to co jest przybite rozkurwiają na drzazgi. 
Jesteś wielkim wampirem Cazadorem
Szareem, żyjesz od setek lat. Masz doświadczenie, masz swoich informatorów. Wiesz gdzie ta drużyna będzie nocować. Wysyłasz swoich przydupasów na pojmanie uciekiniera, najwyżej zginą i parę set lat pójdzie sie jebać. Przegrali. Cóż przynajmniej uciekli. 
Mija parę tygodni. Po mieście krążą plotki o rozkurwieniu armii robotów, o wyczyszczeniu kanałów z wszelkiego plugastwa, o podwodnym wybuchu i zwłokach na brzegu, o zabójstwie wielkiego demona w jego własnym domu, o wybiciu paru kultów religijnych, przemytników, paserów, o kradzieży wszystkiego co nie jest przybite do ściany. Nagle ktoś wchodzi do twojej posiadłości, dowiadujesz się że to ta drużyna z twoim przydupasem. Profit, sam przylazł. Zamykasz się w piwnicy razem z jego 6 rodzeństwa, i czekasz. Z góry dochodzą odgłosy plądrowania, walki, rozpierdalania mebli. Domyślasz się że również kradzieży wszystkiego co nie jest przybite do ściany. A potem nastaje cisza.
Jesteś wielkim wampirem wyższym, Cazadorem Szarrem. Mija parę dni, nikt nie schodzi do piwnicy, kurwa przecież postawiłeś barierę na wejściu do wyższej kondygnacji. Kurwamaćjebanachuj. Mijają kolejne dni, w końcu ktoś wchodzi, znowu słuchać odgłosy rozkurwiania mebli. Ktoś schodzi do piwnicy. To twój przydupas, i jego drużyna. Demoniczne ciężkie zbroje, potężne kusze, dwuręczne mloty, buzdygany, i kredens na plecach. 
Miałeś czas się przygotować, zebrać sługi, rozpuścić wici, zebrać armię.  Tymczasem czekałeś w własnoręczne wykopanej piwnicy przez parę tygodni, by stanąć oko w oko z drużyną która od paru tygodni rozkurwia wszystko i wszystkich w mieście. Za wsparcie masz tylko kilka podrzędnych stworzeń. Walka trwa krótko. Dostajesz wpierdol w trzeciej turze. Z podkulonym ogonem uciekasz do swojego sarkofagu na środku piwnicy. Twój były przydupas wyciąga cię z niego za twoje modne ubranka i rzuca na ziemię. Jego towarzysz zachęca go do wykonania rytuału. Sztyletem wycina ci te same runy na plecach, lądujesz w pentagramie. Umierasz razem ze swoimi 7006 wampirzymi podludziami. Jesteś wielki władcą wampirów, Cazadorem Szarrem. Umierasz, brak profitu.
0.048938989639282