Jak znienawidziłem minionki i telefony od sony

4
>bądź mną 
> lv 16
>odprowadzasz loszke wieczorem na autobus
>masz loszke profit
>gdy zbliżacie się do przystanku Twoje jelita zaczynają grać 4 pory roku Vivaldiego 
> wyciągasz swój zjebany telefon (sony xperia m4 aqua) który zacina się gorzej niż Vista i maciek z klanu >mówisz loszce że pilnie musisz biec do domu
>nic nie tłumaczysz tylko się w szybkim tempie oddalasz
>twoja trasa do domu to ok. Kilometr przez środek parku
>podczas szybkiego marszu czujesz jak brązowa erupcja niczym z etny powoli wydostaje się na zewnątrz 
>zaczynasz obsrywać  drzewa 
>podczas oznaczania kolejnego drzewa dostrzegasz grupkę osób z twojej gimbazy
>panicznie szukasz schronienia 
>jedyną szanse na przetrwanie widzisz w żywopłocie oddzielającym dom od Parku 
>żywopłot nie jest najwygodnieszy do srania ale chuj tam cieszysz się że jest bezpiecznie i znajomi cie nie widzą 
> nagle rozbrzmiewa utwór minionki banana na pełną  moc twojej upośledzonej xperii
>dzwoni loszka, panicznie spróbuj się rozłączyć ale jebana xperia znów się zawiesiła więc srasz w akompaniamencie remixu minionków 
>znajomi się odwracają i spoglądają w stronę żywopłotu ale raczej cię  nie widzą tylko słyszą dźwięk muzyki do której srasz
>w tym momencie ktoś szarpie za żywopłot w miejscu w którym jesteś 
>właściciel posesji któremu nawozisz teren zaczyna się drzeć ze ktoś mu sra na posesje
>zaciekawione gimbusy się zbliżają 
>masz tylko jedno wyjście 


Uciekasz z opuszczonymi na dupie spodniami w akompaniamencie remixu minionków  zostawiając za sobą brązową smugę 
0.046628952026367