Mistrz Autobusowego Siedzenia
W godzinach szczytu, gdy miasto pulsuje życiem, a autobusy są tak przepełnione, że można by pomyśleć, że cały świat postanowił wybrać się na zakupy jednocześnie, ja miałem jedno wielkie szczęście. Siedziałem sam na poczwórnym miejscu, z każdego boku zasłonięty ciałami podróżnych, którzy wyglądali, jakby mieli się zaraz wybuchnąć.
Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, nikt nie usiadł obok mnie, mimo że każde wolne miejsce było na wagę złota. I wtedy, z szelmowskim uśmiechem na twarzy, postanowiłem rzucić żart, który mógłby rozładować napiętą atmosferę: „Wygląda na to, że wystarczyło nasrać w gacie, żeby mieć swoje własne siedzenie!”
Reakcje były natychmiastowe. Wzrok pasażerów, którzy wcześniej ignorowali moje istnienie, teraz przeszył mnie z lekkim strachem i wyrazem ulgi, jakby nagle odkryli nową, wstrząsającą prawdę. A ja, jako „Mistrz Autobusowego Siedzenia”, po cichu usiłowałem nie wybuchnąć śmiechem, gdy w tłumie powstał niemy, ale niemal namacalny opór przed zajęciem mojego tajemniczego, pustego miejsca.
Czuję, że teraz mam swoje 5 minut chwały – nie tylko jestem mistrzem jednego wyjątkowego miejsca w autobuse, ale również właścicielem niepisanej zasady
Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, nikt nie usiadł obok mnie, mimo że każde wolne miejsce było na wagę złota. I wtedy, z szelmowskim uśmiechem na twarzy, postanowiłem rzucić żart, który mógłby rozładować napiętą atmosferę: „Wygląda na to, że wystarczyło nasrać w gacie, żeby mieć swoje własne siedzenie!”
Reakcje były natychmiastowe. Wzrok pasażerów, którzy wcześniej ignorowali moje istnienie, teraz przeszył mnie z lekkim strachem i wyrazem ulgi, jakby nagle odkryli nową, wstrząsającą prawdę. A ja, jako „Mistrz Autobusowego Siedzenia”, po cichu usiłowałem nie wybuchnąć śmiechem, gdy w tłumie powstał niemy, ale niemal namacalny opór przed zajęciem mojego tajemniczego, pustego miejsca.
Czuję, że teraz mam swoje 5 minut chwały – nie tylko jestem mistrzem jednego wyjątkowego miejsca w autobuse, ale również właścicielem niepisanej zasady