Precjoza z antykwariatu - 006 Kropielnica

23
Precjoza z antykwariatu - 006 Kropielnica
Hejka Dzidowcy, ostatnio wpadł mi w oko ten oto przedmiot. Myślałam nad jego opisaniem, ale uznałam, że nie będę go reklamować, bo jeszcze któryś z was mnie uprzedzi i podkupi. Byłam w antykwariacie wczoraj by zarezerwować to cudo, ale że należało do pani antykwariuszki to zdecydowała się mi je dać w prezencie. I tak wzbogaciłam się o pierwszy krzyż w moim domu. No dobra, ale dlaczego pierwszy i co to za krzyż?
Precjoza z antykwariatu - 006 Kropielnica
Robota jest jednostkowa, wykorzystano muszlę jako naturalny zbiornik na wodę święconą. Z powodu nierówności muszli wisząc na ścianie krzyż odchyla się do tyłu, z kolei stojąc nachyla się do przodu. Wapienna wierzchnia warstwa muszli została zeszlifowana odsłaniając blask macicy perłowej. Biorąc pod uwagę użyte druciki, płaskowniki i ciekawie tłoczone listki obstawiałabym, że ponad 100 lat nie ma, raczej dwudziestolecie lub lata 40-te. Nie jest wykonany z materiałów szlachetnych, jedynie część drutów to mosiądz, reszta jest prawdopodobnie malowana na kolor starego złota. Plakieta INRI wykonana z kości szlifowanej, wycinanej, napis wypalany.
Precjoza z antykwariatu - 006 Kropielnica
No dobra, ale jak baba z Dzidy nie miała krzyży w domu? Miałam dawniej dwa małe krzyżyki, jeden na różańcu pamiątkowym ze chrztu oddałam synowi na jego chrzest, a drugi, złoty krzyżyk po moim pradziadku syn dostał na komunię. I zostałam bez. Nie lubię krzyży osobiście, ich wieszanie jest dla mnie jakby na fladze Polski umieszczono datę rozbioru - wspominanie złych wydarzeń i patrzenie przez ich pryzmat na całość. Symbol ten stał się ponury, obietnicę życia wiecznego widzimy w baranku, a nie w krzyżu, a ja wolę otaczać się optymizmem, bo już jestem nazbyt depresyjna. Jeśli zaś chodzi o noszenie krzyża, to jak i każdy inny symbol religijny trąci mi to obnoszeniem się z wiarą. Sama nie chcę widzieć na ulicach ludzi z półksiężycami i gwiazdami Dawida na szyi, więc licząc na wzajemność zaczynam od siebie.
Precjoza z antykwariatu - 006 Kropielnica
Zostaje jeszcze skojarzenie krzyża z kościołem rzymskokatolickim stricte. Nie należę, kościół uważam za nazbyt obłudną nierządnicę obwieszoną złotem, która w obliczu powodzi miast pomoc owieczkom pozwala baranom nie przyjść raz do kościoła. Dobrych księży, którzy więcej sami dają niż dostają można zwykle zliczyć na palcach jednej ręki. Sama jestem przeciw kościołowi, bo postawa hierarchów wywołuje tylko niesmak i zgorszenie. Kościół stanął w swoich reformach gdzieś w pół drogi usiłując podążać za duchem czasów i postępem ustępując pola rewolucji protestanckiej i pozostając ni to postępowym ni to ortodoksyjnym. Szanuję i nurty protestanckie, których kapłani pracują i mają rodziny, jak i powrót do oryginału Nowego Testamentu by odnaleźć prawdziwy sens Biblii, jednak kościoła, który zapomniał o służeniu wiernym w pokorze na rzecz upokarzania wiernych pod butem swego wyzysku nie szanuję. Stoi za tym pewnie moje jeżdżenie po kraju i to jak ten wyzysk widziałam tak dobitnie, że do tej pory mnie mdli, a minęło już 17 lat... ale o tym może kiedy indziej opowiem anegdodycznie, bo teraz to ani miejsce ani czas.

Wypierdalam leczyć chłopa z grypy, bo mi tu gorączki właśnie dostaje.
0.047769069671631