Dziwna sprawa c.d: dziekanat 21,37

4
Ale dzień.  Masakra. 
Nie dość, że siadła drukarka, yekefon dzwonil bez przerwy, szef zły, dupa obita to mnie jeszcze mąż do szewskiej pasji doprowadził.
Dopiero co z samego rana, o 11:00 pije sobie 17 kawkę i jem dokładkę szarlotki a ten naprany jak ruski czołg matoł, zatacza się ze złamanym badylem i mamrocze.
Wstyd jak diabli przed Anetką!
Walił Amareną i był cały utytłany bajaderką. 
Traz to może na miesiąc zapomnieć o cimcirimci. 
Jeszcze głową boli bo cały dzień dzwonił ten cholerny telefon. 
0.04751992225647