ZIMNA WOJNA POD OKNEM: OPOWIEŚĆ O „INWESTORCE” I JEJ TIR-ALKOHOLIKU (na prośbę użytkownika Bylejako67 rozwiniecie historii męża)

10
Jej mąż to typowy wieczny tułacz — kierowca tira, który znika z domu od poniedziałku do piątku, zostawiając za sobą spustoszenie i mnóstwo problemów. W czasie, gdy jest na trasie, wszystko wydaje się względnie spokojne, ale gdy wraca, życie w kamienicy zamienia się w istny dramat. Zawsze wpada do nas na chwilę, pożycza drobne kwoty — pięćdziesiąt, sto złotych — z obietnicą, że odda, gdy wróci z trasy. I, co ciekawe, faktycznie oddaje. Ten rytuał pożyczania i oddawania pieniędzy zna już cała kamienica.

Jednak to, co dzieje się podczas jego wizyt, jest prawdziwym polem minowym. Każda jego obecność u nas poprzedzona jest kłótnią z żoną — awanturą pełną wrzasków, wyzwisk i pretensji. Ona, stojąc na straży „porządku” i swoich praw do zawłaszczonego podwórka, wyładowuje na nim całe swoje napięcie i frustracje. On natomiast zwykle milczy lub próbuje się bronić, choć bez skutku. Nie ma tu miejsca na spokojną rozmowę. Zamiast tego dochodzi do coraz bardziej toksycznych spięć

Mąż często bywa pod kuratelą, co tylko potęguje presję i chaos w ich życiu. Jego problemy z prawem nie kończą się na złym wizerunku — ma na koncie wyrok za rzekomą kradzież tira, której jednak nie popełnił. Opowiedział nam kiedyś tę historię, rozlewając przy tym kolejny kieliszek rumu i tłumacząc, jak bardzo był niesprawiedliwie potraktowany.

Nie pomaga też fakt, że jego żona cierpi na rzekomy lęk społeczny, który całkowicie odbiera jej zdolność do pracy i normalnego funkcjonowania. On sam staje się między młotem a kowadłem — walczy z własnymi demonami i próbuje jakoś ogarnąć życie, ale kłopoty rodzinne tylko się mnożą. Ostatnio doszło do poważnego kryzysu, gdy jego mama pokłóciła się z żoną, a on — jak sam mówi — stanął po stronie matki. To spowodowało prawdziwą eksplozję — żona zarządziła rozwód, awanturę na granicy histerii i próbę pozwania go o przemoc domową, a także wyrzucenia z mieszkania.

Jego wizyty u nas są zawsze bacznie obserwowane przez żonę — ona pilnuje każdego jego kroku, monitoruje telefony, podgląda z okna i bombarduje go SMS-ami pełnymi pretensji i wyzwisk. O każdej ich kłótni dowiadujemy się niemal natychmiast, bo kończy  się ona na  wspólnym podwórku lub klatce.

Najgorsze było to, co wydarzyło się w okolicach ostatnich świąt Bożego Narodzenia. Pamiętam dokładnie tę noc, gdy zza ścian dobiegały przeraźliwe krzyki „Wypierdalaj!”, które przebijały się przez zamknięte drzwi i okna. Był to krzyk tak gardłowy i rozdzierający, że słyszałam coś takiego po raz pierwszy w życiu. Płacz i histeria mieszały się z wrzaskami i oskarżeniami,był to męski płacz. Scena rodem z najgorszego filmu 

Następnego dnia, gdy otworzyłam drzwi, żeby wyprowadzić psa na spacer, on spokojnie wychodził, ale nagle zerwał się i usłyszałam głos sąsiada z klatki: „Trzeci pies nie wchodzi!”. Okazało się, że sąsiadów odwiedziło dwóch panów Policjantów z powodu awantur i problemów, a sprawa zaczęła się rozkręcać na dobre.

Jeszcze kolejnego dnia do mojego partnera przyszedł sam mąż sąsiadki, „pogadać po męsku”. Otworzył butelkę rumu i opróżniając ją powoli, zaczął opowiadać o swoim życiu , o lęku społecznym żony, o niesprawiedliwym wyroku, o kłótniach w rodzinie, które sprowokowały rozwód i o tym, że próbuje jakoś ogarnąć chaos, choć wydaje się to niemożliwe.

Ta historia jest nie tylko obrazem zniszczonej relacji, ale też ciągłej walki między ludźmi, których życie zmusiło do funkcjonowania w toksycznym układzie. My, sąsiedzi, staliśmy się mimowolnymi świadkami tej wojny a wręcz ofiarami cywilnymi, która na długo pozostanie w naszych uszach i głowach.
1000
1000
400
100
+24
0 komentarzy
0.041379928588867