Szukanie Pokemonów

6
Dobra, słuchajcie, teraz wszędzie trąbią o tym, że Pokemony pojawiły się w Polsacie 25 lat temu i mi się przypomniało, że miałem kiedyś takiego kolegę, co miał spory ogród i zaprosił mnie kiedyś na SZUKANIE POKEMONÓW, bez zbędnych wyjaśnień zaprowadziwszy mnie na rozmiękłą, śmierdzącą połać ziemi, gdzie roiło się od dżdżownic, więc jakby tam trafił przypadkiem jakiś fanatyk wędkarstwa, to by dostał wylewu. No i ja do niego z pretensjami, do tego kolegi, że MARCEL, ALE TO NIE SĄ POKEMONY, TO SĄ ROBAKI, a on najpierw mnie wyśmiał i pouczył, że istnieją również Pokemony-robaki, jak na przykład Diglet i jeśli ja nie wiem takich rzeczy, to może on popełnił błąd w ogóle mnie tu zapraszając i tak jakoś go to strasznie dotknęło, że wszedł w jakiś tryb konradowy i zarzucił Wielką Improwizację pierwszej próby, z tym że nie dotyczyła ona kryzysu koncepcji postrzegania poezji przez pryzmat romantyzmu, tylko normalnie darł na mnie japę, że z takim nastawieniem, to nigdy nie złapię ich wszystkich, nie zostanę mistrzem Pokemon, a on nie zamierza się z takimi nieudacznikami zadawać. To jak już mi się udało jakoś dojść do słowa, to mówię, że NIE NO, ZNAM DIGLETA, to się trochę uspokoił, ale jeszcze mnie spytał podejrzliwie, jakiego jest typu, dla pewności.

Po udobruchaniu wyjaśnił mi, że stoimy na ziemi świętej, która rodzi figurki Pokemonów i na dowód pogrzebał chwilę w mokrej ziemi, odgarnął na bok kilka dżdżownic i pokazuje mi uwalonego błotem Dragonitea, to ja już oczy wielkie i dalej tam na kolana, kopać, jakby jutra miało nie być. Jako dziecku nie przyszło mi nawet do głowy, żeby go pytać, skąd one się w ogóle w tym błocie wzięły, a generalnie powinienem, bo okazało się potem, że jego rodzina oszukiwała na odprowadzaniu szamba i spuszczała je do ogrodu właśnie, to on wrzucał te małe figurki do klopa i potem szukał, czy jakieś wypłynęły. Z dobrych wieści, pozwolił mi zatrzymać Gengara, a ze złych, to niestety był w pakiecie z salmonellą.
0.031791925430298