Historia według Macieja: Kot Oscar.

4
Oscar, Bordkatze der Bismarck, znany również jako "Niezatapialny Sam" i "ten kurwa sierściuch co mi okręt przez niego zatopili".
Był on kotem-mastkotką na pancerniku Bismarck, którego przedstawiać nie trzeba, a do jego zadań należało opierdalanie się, maskotkowanie i raz na ruski rok zeżarcie jakiegoś szczura. 27 maja 41-ego podczas napierdalania sie BIsmarcka z wkurzonymi Herbaciarzami kot został wylazł na pokład niczym ostatni pojeb i w sumie to było jedyne logiczne wyjśćie. Podmuch eksplozji jednego z pocisków wyjebał go do wody gdzie po bitwie został wyłowiony przez również w chuj słynny niszczyciel "Cossack" (THE NAVY IS HERE MOTHERFUCKERS!) w dupie mając że w pobliżu może szlajać się szwabski U-Boot. 26 października roku tego samego Niemiaszkowie zapragnęli dostać kota z powrotem więc U Boot storpedował Cossacka, ale operacja spełzła na niczym bo sierśchuja przetransportował na inny okręt jeden z marynarzy.
Żeby zwierzaka nie stresować przeniesiono go na lotniskowiec Ark Royal (mam jego model, kota w zestawie nie było. Pierdol się, Revell!), myśląc że to spokojny statek będzie i Hansy nie będą już niczego próbować.
Takiego wała.
Kota odzyskamy ku chwale Fuhrera! I pryz okazji rozjebie się lotniskowiec.
14 listopada Ark Royal oberwał torpedą (opis rozpierdolu kiedy indziej) i sierściuch znów się uratował i do Niemiec nie wrócił. Resztę z pierwszego z żyć spędził na Gibraltarze bo nikt go już nie chciał na statku w obawie ze Niemcy znowu wyślą U-boota by go odbić.
Historia według Macieja: Kot Oscar.
0.44372296333313