Mundial w Rosji...

1
Ja pierdole tyle starań żeby pojechać do Rosji. Kombinowanie z urlopem, proszenie kolegów żeby pomogli ogarnąć kilka spraw, których nie zdążysz już załatwić. Porzucenie planu zakupu nowej meblościanki, bo to wycieczka życia, impreza raz na cztery lata, cały świat na to patrzy. To jest tak blisko, że lepszej okazji nie będzie. Jedziesz kurwa do ruskich. Soczi, wspaniałe miejsce, to tu stacjonują nasze orły. Nie masz czasu napawać się widokami, wypadałoby zdobyć jakiś autograf. Chuj z tego, nie dopchasz się. Przyjechałeś te kilka dni wcześniej żeby poczuć atmosferę, pożyć tym wielkim świętem. Wpierdalasz tylko parówki i zapijasz herbą z termosu, bo z kasą cienko, a jeszcze musisz kupić kilka gadżetów. Nadchodzi ten dzień, wyczekiwany od lat, kiedy wreszcie zaczną spełniać się marzenia. I co? I co kurwa? ZŁOTO! ZŁOTO Kurwa!!! Złoty medal, a za dwa dni KURWA drugi!!! Wspaniała impreza, wielki wyczyn Kamila Stocha, a olimpiada zimowa w Soczi zostanie ze mną na zawsze.
0.041121006011963