Inba na całego
Kurwa nie uwierzycie jaka inba xD
Znajomy ziomeczek zaprosil mnie na wyjazd integracyjny od niego z roboty.
Ponoc towarzystwo jakies niemrawe (ze niby wiecie, "sportowcy" hehe) - a ze ja z alkoholem akurat bardzo dobrze wspolzyje i potrafie rozkrecic nawet stype - to mowi: "dawaj, co sie bedziesz nudzil, ja stawiam".
Wiecej mnie przekonywac nie trzeba ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Na miejscu patrze kurde faktycznie - same chlopy, ponure miny, przynajmniej osrodek odjebany jak Szpak na Eurowizje.
Jeszcze na poczatku kumpel mowi do mnie: "tylko na spokojnie - jutro mamy ultra wazne spotkanie z pracy, niech sie po prostu wyluzuja".
No to jedziemy z tematem - oczywiscie najpierw zadbalem o wlasne bezpieczenstwo ( ͡° ͜ʖ ͡°) - a po zaopatrzeniu sie w niezbedne narzedzia mojej 'pracy' rozpoczalem krucjate po pokojach gosci.
Na poczatku spokojnie, ze ja niby na bajerke, ze akurat z whisky przechodzilem, ze na papieroska.
Pokoj za pokojem, towarzystwo sie rozkrecalo, generalnie pomyslalem: "jest ok".
I to byl moj blad - ze nie zatrzymalem tej karuzeli spierdolenia poki jeszcze moglem...
Kurde!
Gdybyscie wiedzieli jakie zlo czai sie w ludziach i co ten zloty trunek potrafi z czlowieka wyciagnac!
Nie minelo pare h a z przykladnych mezow, chlopakow i ojcow nagle mialem do czynienia z banda totalnie najebanych wariatow!
Jeden typ zaczal biegac po korytarzu i cos pierdolic do obcych gosci hotelowych.
Drugi wdal sie w jakas afere na baletach ponizej.
Kolejny zarzygal pol korytarza,
a szambo dopiero zaczynalo wybijac...
Nawet kurwa nie wiem skad sie tam wziely dziwki - nagle do pokoju wbija stado prostytutek a ci dopiero co grzeczni i ulozeni kolesie rwa sie do nich jak stare baby do komunii!
To byl ten moment kiedy zdalem sobie sprawe ze machina ktora stworzylem juz sie nie zatrzyma...
Kumpel smiertelnie obrazony wykrzyczal ze przeze mnie jutro spierdola cale spotkanie i straca ultra wazny kontrakt - wkurwil sie i zamknal w swoim pokoju.
Kiedy wrocilem do towarzystwa na stole lezal juz koks.
Naprawde nie mam pojecia jak sie tam znalazl.
Chlopaki dopiero wrzucali na 2-gi bieg.
Ktos wpierdolil sie do basenu.
Ktos poturbowal DJ-a.
Ktos dorwal pile do nogi i kurwa zaczeli sobie grac o 3-ciej w nocy xD
Oczywiscie tak najebani ze az jeden typ sie polamal.
...
Nastepnego dnia nie chcialem sie obudzic.
Nie dlatego ze bolala mnie glowa, czy goscie hotelowi patrzyli sie jak na tredowatego - nie moglem zniesc mysli ze bede dzis musial spojrzec w oczy mojemu kumplowi...
Liczylem ze moze sie nie spotkamy, ale niestety wpadlem na niego na sniadaniu o 13 - spojrzal na mnie totalnie zimnym wzrokiem i szepnal tylko 'dzieki'.
Czulem sie potwornie.
W glebi duszy liczylem tylko zeby te ich ultra wazne spotkanie z pracy poszlo dobrze...
...
Niestety, tego dnia przegrali az 0:3, a zalamany kumpel szepnal mi tylko: "Sławek - to koniec, wracamy"...
Znajomy ziomeczek zaprosil mnie na wyjazd integracyjny od niego z roboty.
Ponoc towarzystwo jakies niemrawe (ze niby wiecie, "sportowcy" hehe) - a ze ja z alkoholem akurat bardzo dobrze wspolzyje i potrafie rozkrecic nawet stype - to mowi: "dawaj, co sie bedziesz nudzil, ja stawiam".
Wiecej mnie przekonywac nie trzeba ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Na miejscu patrze kurde faktycznie - same chlopy, ponure miny, przynajmniej osrodek odjebany jak Szpak na Eurowizje.
Jeszcze na poczatku kumpel mowi do mnie: "tylko na spokojnie - jutro mamy ultra wazne spotkanie z pracy, niech sie po prostu wyluzuja".
No to jedziemy z tematem - oczywiscie najpierw zadbalem o wlasne bezpieczenstwo ( ͡° ͜ʖ ͡°) - a po zaopatrzeniu sie w niezbedne narzedzia mojej 'pracy' rozpoczalem krucjate po pokojach gosci.
Na poczatku spokojnie, ze ja niby na bajerke, ze akurat z whisky przechodzilem, ze na papieroska.
Pokoj za pokojem, towarzystwo sie rozkrecalo, generalnie pomyslalem: "jest ok".
I to byl moj blad - ze nie zatrzymalem tej karuzeli spierdolenia poki jeszcze moglem...
Kurde!
Gdybyscie wiedzieli jakie zlo czai sie w ludziach i co ten zloty trunek potrafi z czlowieka wyciagnac!
Nie minelo pare h a z przykladnych mezow, chlopakow i ojcow nagle mialem do czynienia z banda totalnie najebanych wariatow!
Jeden typ zaczal biegac po korytarzu i cos pierdolic do obcych gosci hotelowych.
Drugi wdal sie w jakas afere na baletach ponizej.
Kolejny zarzygal pol korytarza,
a szambo dopiero zaczynalo wybijac...
Nawet kurwa nie wiem skad sie tam wziely dziwki - nagle do pokoju wbija stado prostytutek a ci dopiero co grzeczni i ulozeni kolesie rwa sie do nich jak stare baby do komunii!
To byl ten moment kiedy zdalem sobie sprawe ze machina ktora stworzylem juz sie nie zatrzyma...
Kumpel smiertelnie obrazony wykrzyczal ze przeze mnie jutro spierdola cale spotkanie i straca ultra wazny kontrakt - wkurwil sie i zamknal w swoim pokoju.
Kiedy wrocilem do towarzystwa na stole lezal juz koks.
Naprawde nie mam pojecia jak sie tam znalazl.
Chlopaki dopiero wrzucali na 2-gi bieg.
Ktos wpierdolil sie do basenu.
Ktos poturbowal DJ-a.
Ktos dorwal pile do nogi i kurwa zaczeli sobie grac o 3-ciej w nocy xD
Oczywiscie tak najebani ze az jeden typ sie polamal.
...
Nastepnego dnia nie chcialem sie obudzic.
Nie dlatego ze bolala mnie glowa, czy goscie hotelowi patrzyli sie jak na tredowatego - nie moglem zniesc mysli ze bede dzis musial spojrzec w oczy mojemu kumplowi...
Liczylem ze moze sie nie spotkamy, ale niestety wpadlem na niego na sniadaniu o 13 - spojrzal na mnie totalnie zimnym wzrokiem i szepnal tylko 'dzieki'.
Czulem sie potwornie.
W glebi duszy liczylem tylko zeby te ich ultra wazne spotkanie z pracy poszlo dobrze...
...
Niestety, tego dnia przegrali az 0:3, a zalamany kumpel szepnal mi tylko: "Sławek - to koniec, wracamy"...