Niestety niektóre dzieciaki w szkole średniej przejmują takie zachowanie po rodzicu i uważają się za święte krowy. Co prawie zawsze daje efekt taki, że dzieciak i rodzic budzą się na koniec roku, ogarniają, że niektórzy nauczyciele mają w dupie orzeczenie i nie dają ocen za darmo za to dzieciak dostaje do zrobienia inne zadania/projekty, które weryfikują wiedzę/umiejętności i tu się plan sypie bo wiedzy nie ma, zagrożenie na fali, a czas spierdala.
Finalnie wychodzi tak, że od niektórych z orzeczeniami lepiej uczą się dzieciaki co mają stwierdzony lekki autyzm / asperger
Co do samych rodziców i ich akcji to sam nie miałem nieprzyjemności z nimi dyskutować bo ze względu na krótki staż (1,5 roku) wolą nie dawać mi jeszcze wychowastwa. Co innego moi znajomi po fachu i tu mamy małą listę:
1. (Liceum)
Dzieciak w szkole średniej nie pokazuje się tydzień. Żadnego info co sie dzieje. Następny tydzień, poniedziałek wychowawca dzwoni do matki, matka odpowiada, że dopiero wstała po imprezie i że zajrzy do syna (była 13-sta). Syn (19lat) śpi nadal.
Dzieciak tydzień chodzi
Nastęny tydzień to samo i tak w kółko. Dzieciaka wywalili za nieuczeszczanie na zajęcia.
Jak się okazało rodzinka nie była pato, po prostu matka i ojciec mają wyjebane w syne, on w nich i tyle. Możesz se dzwonić
2. (Podstwówka)
Godzina 19, rocznica ślubu, kolacja przy świecach w domu, dzieci u dziadków. Pominęli desser oraz wino i zamierzają sie zabrać do rzemiosła. On wnosi ją po schodach jak podczas nocy poślubnej
dzwoni telefon
"Dobry wieczór, mam nadzieje, że nie przeszkadza, ale chciałam poinformować, że Tomeczka i Juli jutro nie będzie w szkole, złapali przeziębienie. Byliśmy na basenie i .... "
Czar specjalnego wieczoru prysł, przeszło im całe romantico.
Cały dzień z dzieciarnią, cały dzień czyjś bachor z 8-klasy truje ci dupe, że długopis mu się wypisał, że mu zimno, że mu za ciepło, że mu się srać chce. No i kuźwa nawet po godzinach pracy nie masz spokoju. Co wieczór prawie jakiś telefon z pierdołami prawie obcych ludzi przez cały miesiac i czasem w weekendy za 300ziko więcej do pensji. Jest librus i inne metody oficjalnej komunikacji, są sms, ale nie. Musi ci jakaś niedojebana-mózgowo kurwa co przypadkiem została matką zadzwonić, że jej dziecku cieknie z nosa
3. (technikum)
Rodzic narzeka, że nauczyciel może obniżyć ocenę za to jak dziecko przykłada się do przedmiotu/zajęć. Dzieciak przychodzi tylko na sprawdziany, pisze je za pomocą (nie z pomocą tylko za pomocą ) chatgpt i on oraz jego tatuś oczekują 6 na koniec bo na papierze wszystko wzorowo. Nie ogarniają, że mechatronika życie, rynek pracy i pierwszy lepszy janszex szybko zweryfikuje i wyjebie na bruk
4. (podstawówka) Wycieczka szkolna
Wieczór przed dzień wycieczki, zaplanowany w tym też jest piknik i nagle urywa się teleon oraz librus z wiadomościmi co Mateuszek nie powinien jeść, Zosia jest wege, Paulinka nie może mleka sojowego, ale może migdałowe jeśli nie jest słodzone...
30-pare dzieci i naglę każdy wymaga aby jedna osoba ciągle 24/7 doglądała jej dziecka, które nawet nie ma choroby lokomcyjnej. Inna sprawa gdy jest dziecko uczulone np. na orzechy lub ma łagodną postać padaczki, ale z takimi jest ok bo te dzieci sa doroślejsze mentalnie i potrafią się kontrolować oraz to co robią/jedzą
to tylko parę najbardziej wkurwiających akcji
4
1
1
4
