Kira: Kroniki Nowego Świata - Rozdział II: Nowy Świat

1
Kira stała nieruchomo, obserwując sześcionogie stworzenie. Jej serce biło szybko, ale nie z lęku - z ekscytacji. Całe życie marzyła o odkrywaniu nowych światów, a teraz los postawił ją w samym środku tej przygody.

Stworzenie zbliżyło się, obwąchując wyciągniętą dłoń dziewczyny. Kira wykorzystała ten moment, by przyjrzeć się swojemu odbiciu w wielkich, błyszczących oczach istoty.
Zobaczyła twarz o ostrych rysach, z wysokimi kośćmi policzkowymi i dużymi, ciemnymi oczami. Jej skóra miała odcień jasnego brązu, a krótkie, kręcone włosy otaczały głowę jak czarna aureola. Na czole widniał mały tatuaż - symbol programu kolonizacyjnego.

Stworzenie prychnęło cicho i oddaliło się w stronę lasu. Kira westchnęła, po czym rozejrzała się, szukając bezpiecznego miejsca na obóz. Musiała ocenić swoją sytuację i zaplanować dalsze działania.
Znalazła niewielką polanę niedaleko kapsuły ratunkowej. Gdy zaczęła rozstawiać namiot, jej uwagę przykuło niebo. Słońce - a raczej gwiazda okrążana przez tę planetę - zaczęło zbliżać się do horyzontu.

Była to gwiazda typu K - mniejsza i chłodniejsza od ziemskiego Słońca. Jej światło miało pomarańczowo-czerwony odcień, nadający otoczeniu ciepłą, nierealną poświatę. Kira wiedziała, że takie gwiazdy są stabilne i długowieczne, co dawało nadzieję na istnienie rozwiniętego życia na orbitujących je planetach.

Gdy obca gwiazda zaczęła zachodzić, niebo eksplodowało feerią barw. Indygowy kolor ustąpił miejsca głębokiej purpurze, przechodzącej w intensywną czerwień i pomarańcz. Świecące włókna drzew rozbłysły jeszcze jaśniej, tworząc magiczną atmosferę.

Kira usiadła na miękkiej, sprężystej ziemi, nie mogąc oderwać wzroku od tego spektaklu. Zachód trwał znacznie dłużej niż na Ziemi, a kolory zmieniały się powoli, przechodząc przez odcienie, których nigdy wcześniej nie widziała.

"Komputer podręczny, rozpocznij nagrywanie dziennika" powiedziała cicho.
Mały urządzenie na jej nadgarstku zaświeciło się, sygnalizując gotowość.
"Dzień pierwszy na nieznanej planecie", zaczęła Kira. "Wbrew wszelkim przewidywaniom, żyję. Kapsuła ratunkowa wylądowała w środowisku, które wydaje się zdatne do życia. Atmosfera jest zdatna do oddychania, choć będę musiała przeprowadzić dokładniejsze testy."

Przerwała na moment, zbierając myśli.
"Nie wiem, co stało się z resztą załogi 'Nowej Nadziei'. Nie widzę żadnych innych kapsuł w okolicy. Muszę założyć, że jestem sama, przynajmniej na razie. Jutro rozpocznę poszukiwania śladów innych ocalałych i postaram się ustalić moje dokładne położenie."

Kira spojrzała w niebo, gdzie pierwsze gwiazdy zaczynały przebijać się przez gasnącą łunę zachodu.
"To miejsce jest... niesamowite," dodała ciszej. " Przerażające, ale jednocześnie piękne. Nie wiem, co mnie tu czeka, ale zamierzam przetrwać. I odkryć wszystkie tajemnice tego świata."

Wyłączyła nagrywanie i weszła do namiotu. Jutro czekał ją ciężki dzień - pierwszy z wielu na tej obcej planecie. Ale gdzieś w głębi duszy Kira czuła, że właśnie po to się urodziła. By odkrywać, badać i przetrwać tam, gdzie nikt inny jeszcze nie był.
Z tą myślą zasnęła, otoczona delikatnym światłem obcych roślin i szumem nieznanego świata.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Kira: Kroniki Nowego Świata - Rozdział I: Przebudzenie

2
Kira otworzyła oczy, ale ciemność nie ustąpiła. Przez chwilę leżała nieruchomo, próbując zorientować się w otoczeniu. Chłodne powietrze pachniało wilgocią i metalem. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej, czując pod palcami gładką, zimną powierzchnię.

"Światło" wyszeptała. Nic się nie stało.
Westchnęła z frustracją, przypominając sobie, że nie znajduje się już na statku kolonizacyjnym "Nowa Nadzieja". Tam każde polecenie było natychmiast wykonywane przez sztuczną inteligencję. Tutaj, na nieznanej planecie, musiała radzić sobie sama.

Kira sięgnęła do kieszeni kombinezonu i wyciągnęła małą latarkę. Strumień światła przebił mrok, ujawniając wnętrze metalowej kapsuły ratunkowej. Dziewczyna wstała ostrożnie, czując zawroty głowy po długim okresie hibernacji.
Podeszła do włazu i nacisnęła przycisk otwierania. Mechanizm zaskrzypiał, ale drzwi pozostały zamknięte. Kira zaklęła cicho. Musiała użyć awaryjnej korbki, by manualnie otworzyć wyjście.

Gdy właz w końcu ustąpił, do środka wdarło się fioletowe światło i powiew ciepłego, wilgotnego powietrza. Kira wyjrzała na zewnątrz i zamarła z wrażenia.
Stała na skraju gęstego lasu, ale drzewa przed nią w niczym nie przypominały ziemskiej roślinności. Miały giętkie, spiralne pnie pokryte błyszczącą, srebrzysto-fioletową korą. Zamiast liści, ich korony składały się z delikatnych, świecących włókien, poruszających się leniwie w powietrzu jak macki meduzy.

Niebo nad lasem miało głęboki, indygowy odcień. Dwa księżyce - jeden zielonkawy, drugi czerwonawy - wisiały nisko nad horyzontem. W oddali majaczyły zarysy ogromnych, poszarpanych gór.
Kira zrobiła niepewny krok w stronę lasu. Grunt pod jej stopami był miękki i sprężysty, pokryty czymś przypominającym mech o tęczowych odcieniach. Każdy jej ruch powodował, że pobliska roślinność reagowała delikatnymi ruchami i pulsowaniem światła.

"Gdzie ja jestem?" wyszeptała Kira, czując mieszaninę strachu i fascynacji. To nie była planeta docelowa kolonii. Musiało dojść do jakiejś awarii podczas podróży.
Nagle coś poruszyło się wśród drzew. Kira zastygła w bezruchu, wstrzymując oddech. Z cienia wyłoniło się stworzenie przypominające nieco jelenia, ale o sześciu smukłych nogach i ciele pokrytym mieniącymi się łuskami. Istota spojrzała na dziewczynę wielkimi, fosforyzującymi oczami.

Kira powoli wyciągnęła rękę w kierunku stworzenia. "Cześć" powiedziała cicho. "Chyba się zgubiłam."
To był początek jej nowego życia na nieznanym świecie. Życia pełnego tajemnic, niebezpieczeństw i cudów, których nie mogła sobie nawet wyobrazić.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Oświęcim w oczach SS - polecam książkę Cz. 1

10
Oświęcim w oczach SS - polecam książkę Cz. 1
Chciałbym dzisiaj wam polecić jedną z wielu książek które posiadam w swojej bibliotece - Oświęcim w oczach SS.  Jest to jedna z lepszych publikacji na temat obozów koncetracyjnych, a w tym przypadku rzeczonego Konzentrationslager Auschwitz. Dlaczego akurat ta książka zasługuje na uwagę? Po pierwsze jest starszego wydania - uważam, że zdecydowana wiekszość książek wydana w PRL'u na tematy drugowojenne jest napisana o wiele dokładniej ze względu na to, że bardzo często autorami byli uczestniczy ówczesnych wydarzeń. Nikt zbytnio nie powielał tego, co ktoś napisał i nie dodawał od siebie tekstów, które niekiedy tę kopiowaną narrację psuły (jak to ma chociażby miejsce dzisiaj). Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na wszechobecną cenzurę, która zakazywała poruszać pewne tematy, jakie stawiałyby Związek Radziecki w złym świetle.  Po drugie, sposób w jaki są pisane - język o wiele prostszy i przystępniejszy dla czytelnika. Po trzecie, czego próżno szukać we współczesnych książkach; dodatków, takich jak chociażby rozkładane mapy (tak, jak w tym przypadku). Po czwarte, w tejże książce są zawarte wspomnienia trzech osób związanych bezpośrednio z obozem, z czego jedna w szczególności zasługuje na uwagę, a mianowicie sam komendant Rudolf Höß. Drugą personą był doktor medycyny i filozofii Johann Paul Kremer. Trzecią zaś Pery Broad - ochotnik wywodzacy się z szeregów Hitlerjugend. Wszyscy służyli w szeregach SS. Poznać możemy dokładny sposób funkcjonowania obozu od tzw. zaplecza, spostrzeżenia rzeczonych uczestników wydarzeń itp. Publikacja jest również bogata w aneksy, ułatwiające zrozumieć książkę i zawarte w niej informacje.
Liczę, że opis chociaż trochę zachęcił osoby interesujące się tą tematyką, jak i samą drugą wojną światową. Książkę można kupić za niewielkie pieniądze na popularnych portalach aukcyjnych. Przy zakupie możecie zapytać, czy posiada dodatki w postaci dwóch map. Jeśli nie ma, a takowe ktoś chciałby mieć to zostawiam link w pierwszym komentarzu - zeskanowane z mojego egzemplarza.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.11168193817139