Quo vadis?
2 1

53
Witam Panowie,
Ostatnio bardzo dużo czytam komentarzy i wrzutek osób, które twierdzą że utknęły w życiowej chujni, gównianej pracy I brakiem perspektyw.
Oczywiście zaznaczam na wstępie, że moje niezrozumienie wynika wyłącznie z typowej blokady pokoleniowej. Ja nie rozumiem Was, Wy mnie. Sama wrzutke kieruje do osób między 20-30 rokiem życia.
Nie potrafię pojąć, jak teraz przy tylu możliwościach rozwoju, szkoleń można tkwić za minimalną, rok po roku nie zmieniając nic.
Pamiętam biedę lat 90, i chujnie pierwszych rządów Tuska.
Za 'kurla kiedyś to było' moich czasów ciężko było o stała pracę. Dużo osób pracowało na czarno, wyjeżdżało wpizdu.
Kursy i szkolenia w PUP (ale takie konkretne jak spawacz itp.) były praktycznie nieosiagalne. Wszystko trzeba było samemu ogarniać.
Ja śmigałem po budowach, za psi chuj potym jak przesiedziałemna "bazie" w oczekiwaniu na szefa żeby dał się wykazać. Pieniądze, dzięki mieszkaniu z rodzicami inwestowałem w naukę, kursy, prawko. Wszystko byle się wyrwać z tego gówna, tak robiło też wielu moich kumpli.
Moje pytanie brzmi co się stało? Co Was ogranicza? Gdzie widzicie jakieś bariery nie do przejścia? Nie umniejszam waszym problemom, na pewno sprawiają Wam trudności i napędzają stres. Ale nie potrafię zrozumieć, jak ktoś teraz w tych czasach, z dostępem do takiej wiedzy i możliwości można twierdzić że kiedyś było łatwiej a teraz się nic nie da.
Poziom zamożności i stratu jest nieporównywalnie większy niż 20 lat temu.
Pokolenie głodnych zmian zapierdalaczy, którzy napędzali zmiany się kończy, za niedługo Wy nas będziecie musieli zastąpić. I jeśli mam być szczery, źle to wygląda jak na to patrzę.
Chciałbym poznać Wasze opinie.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
1000
1000
400
100
+31
2.2853579521179