Jakaś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 9

4
>Bądź mną
>Od małego wiedziałeś, że twoim przeznaczeniem jest zostać kimś szczególnym
>Każdą wolną chwilę w życiu poświęcałeś na doskonalenie swoich umiejętności, w przeświadczeniu konieczności osiągnięcia perfekcji
>Potrafiłeś ustrzelić komara z łuku
>Niestety bandyta zabija twoich rodziców i na dodatek wujka
>Z wielką mocą się wiąże wielka odpowiedzialność
>Postanowiłeś uczynić świat lepszym miejscem i dołączyłeś do wodnego kręgu
>Bez wahania wykonujesz śmiertelnie niebezpieczne zadania, igrasz ze śmiercią, zyskując szacunek i łaskę Adanosa
>Aż w końcu nadchodzi ten moment i zostajesz wysłany do obozu bandytów
>W twojej głowie od razu pojawiają się myśli o rozbiciu szajki, by uczynić świat lepszym miejscem, a nikogo nie spotkało to, co ciebie
>Lata treningów i walk były przygotowaniami do tego, co musisz zrobić
>Jesteś wybrańcem, Lance, masz zniszczyć bandytów, niech moc Adanosa będzie z tobą
>Ruszasz na bagna, mając na plecach dwa miecze, bohatersko wrzeszcząc "śmierć!!!"
>Na sobie masz mithrilową kolczugę, w dłoń chwytasz runiczny sihill
>Twe kocie ruchy błyskawicznie wysyłają do Morgradu kolejnych bandytów. Nie czujesz zmęczenia, nie zostajesz ranny
>Adanos ma cię w swojej opiece
>Wtedy pojawia się on, zabójca twoich rodziców i wuja. Ucina ci rękę, mówiąc, że jest twoim ojcem
>Swym ostatnim krzykiem rozpaczy, mocarnym "nie", darem od Kynaretha, uderzasz go niczym biczem.
>Zaraz potem przebijasz go mieczem
Wiesz, że było warto. Wypełniłeś przeznaczenie i pomściłeś bliskich

>Kłamiesz. Wszystko powyższe jest kłamstwem, wymyślonym, by nie wyjść na frajera
>Jesteś anonkiem z farmy, do którego podbili magowie wody, bo im Bezi w portalu spierdolił i potrzebowali jelenia na zwiad, by sprawdzić celność i zasięg bandytów
>Dostajesz oczojebną zbroję, po której bandyci od razu rozpoznają, że nie jesteś z nimi i z błogosławieństwem Innosa zostajesz tam wysłany
>Wypierdalasz się na schodach, widząc krwiopijcę.
>Upadasz i łamiesz kark
>Taktycznie leżysz, aż na miejsce przybywa Bezi, bo magowie mieli rozkminy, że coś ci się w sumie mogło stać i warto pierścień odzyskać. 
>Twoje ciało mają w dupie
>Zostajesz pożarty przez kretoszczury i wysrany
>Brak profitu
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Jakaś losowa pasta z gothuczka do poczytania na nocną zmianę nr 8

6
>Bądź mną

>Zbieracz ryżu lvl 5
>Zbierasz ten ryż bo jedyną alternatywą było zapierdalanie w kopalni
>Za miskę ryżu
>Także zdecydowałeś przeskoczyć pośrednika i uczciwie wpierdalasz co sam sadzisz
>Dni mijają spokojnie w cieniu bariery
>I w cieniu bebzona tego spasłego Ryżowego Księcia
>Nie wiesz czemu ale nazwa troszkę kojarzy ci się z czymś rasistowskim
>No ale jebać
>Pewnego dnia pojawia się na polu jakiś chuderlawy skazaniec
>Ma włosy spięte w kucyk i kieszenie wypchane wszelkim śmieciem
>Kurwa nawet ty nie zbierasz piekielników
>O właśnie schyla się po serafisy
>Co on kwiatki dla wrzoda zbiera
>Nie oceniasz, w końcu to męska kolonia karna
>Każdy orze jak może
>Nomen omen
>Nowy biegnie przez pole z jakimś mieczykiem przy pasie
>Idzie w stronę lewusa
>Udajesz że schylasz się po ryż
>Nadstawiasz uszu
>Wiesz że coś się zaraz odjebie, lewus zawsze znajduje sobie wśród nowych jakiegoś frajera jako nosiwodę
>Jak odmawiają to robi im z dupy plac wymian
>Wymian chorób wenerycznych oczywiście
>Czasem pomagają mu jego bandziory, czasem nawet Ryżowy Spaślak
>#LateCapitalism
>Lewus zaczyna gadkę jak zwykle
>Prosi o przysługę w roznoszeniu wody
>Nowy bierze wodę
>I dzida do obozu
>Kurwa co
>Lewusowi tak mózg zlagowało że się aż przez prawe ramię odwrócił
>Nie zazdroszczę nowemu jak tu wróci
>W międzyczasie gadasz sobie z Horacym
>Horacy swój chłop, dobra mordka, kawał silnego chuja ale w sumie spokojny człowiek
>Taki spokojny że sobie medytuje zbierając ryż
>Nie oceniasz bo dobry chłopak
>Horacy w sumie mógłby być najemnikiem z taką mocną łapą
>Ale ani sam nie lubi przemocy, ani nie chce nikogo uczyć swojej techniki kucia mordy adwersarzom
>Gadacie sobie przy pracy
>Nagle słyszysz jak się ktoś śmieje
>Ale kurwa jak głośno
>Echo jakby beka była toczona w nowej kopalni
>To chyba Baloro
>Ale bekę toczy jakby mu ktoś szwedzki stół postawił
>Za darmo
>Ciekawe co się stało
>Idziesz się odlać pod bramę
>Widzisz jak nowy wychodzi zza zakrętu do nowej kopalni
>Jakiś taki wkurwiony chyba jest
>Idzie do karczmy
>Oczywiście chłopaki go nie wpuszczają bo nie jest kretem
>Gość odchodzi od nich dwa kroki
>Ubiera spodnie kopacza
>Podchodzi znowu do bramkarzy
>"W porządku, faktycznie wyglądasz jak kret"
>Co się właśnie stało
>Wiem że chłopaki przy wejściu do bystrych nie należą
>Jak większość szkodników
>I połowa najemników
>No i sam Lee który randomowo sadzi gęste monologi na tamie przynajmniej raz w tygodniu
>Po czym krzyczy na ludzi że chce przejść
>Wracając; wiem że chłopaki to tłuki straszne, takie że Bullit z procy chrzcił ich wodą
>Ale gość dosłownie przed nimi założył dresy kreta na swoje kalesony
>No trudno, przynajmniej coś się dzieje
>Wracasz pogadać z Horacym
>Ledwo schyliłeś się żeby zebrac troszkę ryżu
>O, patrzcie kto idzie
>Świeżo upieczony kret
>Oczywiście kilofa nie ma
>Kurwa być kretem bez kilofa
>To jakby być magnatem bez kopalni
>Leci do Horacego, omijając lewusa szerokim łukiem
>Lewus to widzi ale cierpliwie czeka
>Jeżeli istnieje gdzieś runa wpierdolu to musi wyglądać jak mina lewusa w tym momencie
>Nowy podchodzi do Horacego
>Gadają coś o Ryżowym Księciu i chłopakach
>A Horacy nagle mówi że będzie go uczył
>Serio Horacy?
>Zapierdalamy przez kilka lat po 12h dziennie razem na tym polu
>A temu typowi po 10 minutach zamierzasz zdradzić swój sekret?
>No ale może coś przydatnego podsłuchasz
>"Uderzaj całym ramieniem"
>Serio Horacy?
>Ciężko uderzać inaczej skoro od kilofa i sadzenia ryżu nikomu w kolonii już nie zginają się nadgarstki
>Tak to kanoniczne wyjaśnienie, sprawdźcie sobie
>W każdym razie nowemu w następnej chwili trochę jakby bicka wyjebało
>Odłożył mieczyk, wziął jakąś pałkę z kolcami
>Oho szykuje się na lewusa
>Chcesz rzucić okiem na rzeczonego bandziora i sprawdzić czy widzi, że pewny wpierdol właśnie zmienia się we w miarę wyrównaną walkę
>Nagle słyszysz takie głuche "jeb"
>Horacy zalicza glebę
>Nowy stoi nad nim z pałką
>Ha kurwa dobrze mu tak
>Za to że się tak łatwo rozpruł ze swoich crossfitowych treningów przed świeżakiem
>Nowy podchodzi do następnego zbieracza
>Kolejne głuche jeb
>Okej to już nie było takie fajne
>5 zbieraczy później wszyscy mają visible confusion
>Ryżowy książę gapi się znad brzucha jak mu nowy praktykantów przerzedza
>Lewus zrezygnował z prób interpretacji poczynań świeżaka
>Gada sobie z ziomkiem
>Nowy wpierdolił już wszystkim zbieraczom łącznie z tobą
>I teraz idzie do Lewusa
>W sumie nie wiesz komu kibicować po tym wszystkim
>No ale sprawa szybko się rozwiązuje
>Po chwili lewus, jego ziomki i Ryżowy Grubas leżą a nowy opierdala ich z dobytku niczym Gorn konwoje starego obozu
>Aj kurwa miałem nie mówić
>Następne kilka dni spędzasz na radzeniu Horacemu żeby zbierał ryż używając całych rąk a nie tylko dłoni
>Dobrze tak facetowi
>Też mi kolega
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Ateizm

17
W południowej Polsce ateizm zaczyna być prawdziwym problemem. Poszedłem ostatnio do mojego znajomego farmera. Katolik, człowiek sukcesu, posiada 53 hektary ziemi i masę zwierza. Idzie z duchem czasu i biblii, więc dbając o Stworzenie Boże prowadzi farmę ekologicznie. Mówię mu: - Siema stary, jak tam życie? On mówi: - Ogólnie zajebiście, córkę właśnie wydałem za komisarza policji, sam biskup ją żenił. Ale wiesz, jest taki problem, trochę głupio o tym mówić, ale... - Mów, mów - zainteresowany, zachęcam przyjaciela. - No widzisz, ateiści mi się zalęgli i wyżerają nawóz -- Słucham?? - ze zdziwienia z ręki wypadło mi 100 euro, którym odpalałem cygaro. - No gówno wpieprzają. Słyszałem, że wysyłają ich tu z Amsterdamu czy jak tam się stolica tych pedałów nazywa. Zrzucają z helikopterów tych co durniejszych w imieniu marksizmu kulturowego i zwalczania religii. Bardzo zaciekawiony, wyruszyłem z kumplem na poszukiwania. Nie minęło dużo czasu, a zobaczyliśmy grubego sukinsyna z brodą, typowy samiec omega, stuleja i asperger ponad 8000, wiecie o co chodzi. Łapię go za szmaty (dosłownie szmaty, bezdomni w najgorszej wsi się tak nie ubierają) i pytam: - Co ty, kurwa, robisz, śmieciu? Skitrany ateusz, srając pod siebie odpowiada: - Nazywam się ... (z litości pominę) i jem krowie gówno, katolicki panie. Mieliśmy wysadzać wam tory kolejowe i gwałcić dzieci, żeby je zarazić ateizmem, ale zobaczyłem wasze krowy, moi władcy. Są tak nieskończenie lepsze od nas, bo stworzył je Bóg, a nas nie że możemy tylko jeść ich gówno dla dowartościowania. Błagam, nie karz mnie, panie. -Po czym zaczął piszczeć i płakać. Wziąłem go za ucho i oddałem do straży granicznej, gdzie pochwalono mnie za obywatelską postawę i że dla takich gównojadów nie ma miejsca w Białej Polsce i że najpierw, kurwa, stonkę z zrzucali a teraz te śmieci i że lepsza stonka. Wróciłem do domu i odpaliłem Radio Maryja, popijając łyskacza i paląc kubańskie cygaro.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Z Sekcji Past

20
H-h-hej anon, to twój kasztan?

Właśnie przechodziłam obok i twoje połyskujące zakola przykuły moją uwagę. Jakie masz piękne gniazdo!

W ogóle czym się zajmujesz? Mówisz, że malarz? Impresjonizm, brutalizm? Aaaa, wykończeniówka. Tego nurtu nie znam. Musisz być niezwykle utalentowanym i ciekawym człowiekiem z pasją.

W ogóle strasznie cicho mówisz, i ten wzrok wbity w ziemię, lubię takich depresyjno-tajemniczych...

Nie chciałbyś może wyskoczyć na jakieś piwo albo kebsa? To mój numer, puść mi sygnał żebym sobie zapisała twój!
Z Sekcji Past
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.10616683959961