Wrzucam ponownie

43
Wrzucam ponownie
Wrzucam ponownie, bo podobno w tych małych miejscowościach, co najmocniej oberwały do tej pory są duże problemy z dotarciem pomocy. Dochodzą mnie słuchy o zatrzymywaniu pojazdów przez mieszkańców proszących o pomoc... Mamy środę, a od niedzieli ludzie stracili wszystko... Głównie chodzi o Stronie Śląskie i Lądek Zdrój. Jeśli ma ktoś możliwość podjechać tam chociażby z jakąś żywnością, pewnie wodą butelkowaną, środkami higienicznymi czy jakąkolwiek pomocą to warto byłoby rozważyć taką opcję. Sama też bym chętnie ruszyła dupę, tylko logistyka mi to uniemożliwia :/ 
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

Ale to nie do mnie tak... Do mnie nie.

86
Ale to nie do mnie tak... Do mnie nie.
Nerwowo podczas spotkania Sikorskiego z Zełenskim. "Scysja".

"Jak wynika z relacji uczestników rozmowy, atmosfera pomiędzy Zełenskim a Sikorskim była niezwykle napięta, można wręcz mówić o scysji" - tymi słowami Onet opisuje piątkowe spotkanie, w którym wziął udział m.in. szef polskiej dyplomacji oraz prezydent Ukrainy.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przybył w piątek z wizytą do Kijowa. Uczestniczył tam m.in. w spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Litwy Gabrieliusem Landsbergisem oraz prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Jak relacjonuje Onet, spotkanie przebiegało w nerwowej atmosferze. Prezydent Ukrainy miał wyrażać pretensje wobec Polski, że "nie wspiera Ukrainy w rozmowach akcesyjnych do Unii Europejskiej".

Zełenski zarzucił również Sikorskiemu, że Polska przekazuje Ukrainie za mało sprzętu wojskowego oraz powinna podjąć decyzję o zestrzeliwaniu rosyjskich rakiet i dronów, jeszcze nad ukraińską przestrzenią powietrzną.

Szef polskiej dyplomacji wyjaśniał, że decyzja o używaniu systemów obrony przeciwlotniczej, musi być skoordynowana z NATO.

Dyskusja dotyczyła także sprawy Wołynia. "Prezydent Ukrainy stwierdził, że Polska zajmuje się nią wyłącznie z powodu polityki wewnętrznej i nie powinna do tej sprawy wracać" - relacjonuje Onet. W odpowiedzi Sikorski miał stwierdzić, że Ukraina powinna "potraktować ekshumacje i pochówki jako chrześcijański gest".

"Przebieg spotkania szefa polskiej dyplomacji z prezydentem Ukrainy wskazuje na to, że relacje Warszawy z Kijowem niestety znajdują się w kryzysie" - podsumowuje publicysta Onetu Witold Jurasz.

https://wiadomosci.wp.pl/nerwowo-podczas-spotkania-sikorskiego-z-zelenskim-scysja-7071931690003392a
Tak. Wiem. Jurasz i onet. Proszę o łagodny wymiar kary. Uznałem, że to ważna informacja, ale na potwierdzenie trzeba poczekać.

Co niezwykle ciekawe, minister MSZ Litwy miał wziąć stronę Ukrainców.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼

kiełbasa browary i inne towary

46
Czy Wy też macie wrażenie, że właścicieli wszelkiego rodzaju inicjatyw okołogastronomicznych pojebało? Wszyscy pierdolą, że przedsiębiorcy tacy kurwa biedni, muszą zamykać biznesy o jooj jooj, dokładać muszą z własnej kieszeni, że o pracownika ciężko. A jak to wygląda w rzeczywistości? Centum dużego miasta, miejsce qwasiplenerowe, sezonowe, tysiące ludzi, muzka, klimat itd. warunki wprost idealne dla gastroprzedsiębiorców. Stoi z 10 foodtracków ale klientów zero, myśle sobie oho, pewnie żarcie chujowe. Otóż nie, chodzi o ceny, ceny są proszę państwa POPIERDOLONE, większe niż w restauracjach, i gdyby tam jeszcze ktoś coś zamawiał, ale nie, siędzą ziomeczki pod okapem w telefonach i się normalnie nudzą. No i gdzie tu logika? gdyby ceny były o 20-30% niższe to na spokojnie z czystym sumieniem ludzie by zamawiali, bo jakościowo żarcie nienajgorsze w większości przypadków, zadowoleni klienci by jeszcze napiwek zostawili, pracownikom czas by zapierdalał szybciej, właściciel zadowolony z obrotu mógłby więcej zapłacić, no ogólnie same plusy, ale nie, te zjeby wywindują tak ceny, że to się nikomu nie opłaca. To samo browary w takich miejscach: 21 zeta za zwykłego żywca w butelce? Oczywiście nie mówię, żeby były po 5 zeta, ale 12-15 za piwo chyba byłoby dobrym kompromisem. I tak samo, zero kolejek przy barach mimo naprawdę tłumów w tamtym miejscu. I się ktoś zaraz przypierdoli, że to po to żeby najebańców nie było za dużo, ale jaki to ma sens w przypadku jedzenia? A ludzie kombinują i walą małpki na mieście przed wejściem i się nie ma co dziwić, tylko butelki się walają wszędzie. No po prostu mnie wkurwia takie dziadowanie i pobijanie cen, bo  centrum miasta modne miejsce,  festiwal czy inny chuj. I gdyby jeszcze im ten towar schodził w takiej cenie to bym zamknął modrę, ale wyraźnie nie schodzi. Musiałem się wyżalić.
Wypierdalam.
Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć ▼
0.14866900444031