Kira obudziła się gwałtownie, wyrwana ze snu przez dziwny dźwięk. Przez chwilę leżała nieruchomo, nasłuchując. Nocna cisza wydawała się niepokojąco głęboka, jakby cały las wstrzymał oddech.
Powoli usiadła i sięgnęła po latarkę. Zawahała się przed jej włączeniem, niepewna, czy światło nie przyciągnie niechcianej uwagi. W końcu zdecydowała się wyjrzeć z namiotu bez oświetlenia.
Dwa księżyce świeciły jasno, rzucając srebrzysto-czerwoną poświatę na polanę. Świecące włókna drzew pulsowały słabo, jakby ostrzegając przed czymś. Kira poczuła, jak włosy jeżą się jej na karku.
Nagle usłyszała to znowu - niski, wibrujący dźwięk, który bardziej czuła w kościach niż słyszała. Dobiegał z ciemności lasu, powoli się zbliżając. Kira sięgnęła po pistolet plazmowy - standardowe wyposażenie kolonistów. Nigdy nie użyła go przeciwko żywej istocie, ale teraz była wdzięczna za jego obecność.
Z mroku wyłoniła się masywna sylwetka. Stworzenie poruszało się powoli, pewnie, jak predator, który nie boi się żadnego przeciwnika. W blasku księżyców Kira zobaczyła, że ma ono ciało pokryte czymś w rodzaju chitynowego pancerza, połyskującego metalicznie. Sześć kończyn zakończonych było ostrymi szponami, a z pleców wyrastały mu skrzydłopodobne wyrostki.
Ale najstraszniejsza była głowa - trójkątna, z rzędami małych, świecących oczu i szczękami, które wyglądały, jakby mogły przegryźć stal.
Stworzenie zatrzymało się na skraju polany, wpatrując się w Kirę. Dziewczyna poczuła, jak zimny pot spływa jej po plecach. Wiedziała, że nie ma szans w bezpośredniej walce z tym potworem.
Powoli, nie spuszczając wzroku z bestii, Kira zaczęła się cofać w stronę kapsuły ratunkowej. To była jej jedyna nadzieja - grube, metalowe ściany mogły ją ochronić.
Drapieżnik jakby wyczuł jej zamiar. Z gardła bestii wydobył się niski warkot, a potem stworzenie ruszyło do ataku z niewiarygodną szybkością.
Kira odwróciła się i pobiegła. Słyszała za sobą ciężkie kroki bestii, czuła jej oddech na plecach. W ostatniej chwili dopadła do kapsuły i wskoczyła do środka, zatrzaskując za sobą właz.
Sekundę później coś uderzyło w metal z ogromną siłą. Kapsuła zatrzęsła się, ale wytrzymała. Kira, dysząc ciężko, obserwowała przez mały iluminator, jak bestia próbuje się dostać do środka.
Po kilku minutach stworzenie najwyraźniej uznało, że jego ofiara jest nieosiągalna. Z frustracją ryknęło głośno, po czym powoli oddaliło się w stronę lasu.
Kira osunęła się na podłogę kapsuły, czując jak adrenalina powoli opuszcza jej ciało. Teraz, gdy niebezpieczeństwo minęło, zaczęła analizować to, co zobaczyła.
"Komputer podręczny, dodaj wpis do dziennika," powiedziała drżącym głosem.
"Ta planeta ma rozwiniętą faunę, w tym duże drapieżniki. Spotkałam istotę łączącą cechy owadów i gadów, zdolną do szybkiego poruszania się i wyposażoną w potężne szczęki. Wykazuje inteligentne zachowania łowieckie. Konieczne jest zachowanie najwyższej ostrożności i znalezienie lepszego schronienia."
Kira spojrzała przez iluminator na rozgwieżdżone, obce niebo.
"Ten świat jest piękny," wyszeptała, "ale też śmiertelnie niebezpieczny. Muszę być gotowa na wszystko, jeśli chcę przeżyć."
Z tą myślą, Kira zaczęła planować, jak zabezpieczyć się przed kolejnymi niebezpieczeństwami, które niewątpliwie czekały na nią w tym nowym, fascynującym, ale i przerażającym świecie.